OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Rok 2020 będzie rokiem Andrzeja Dudy. Jedno podsumowanie poprzedniego roku

Rok 2020 będzie rokiem Andrzeja Dudy


Tytułowe stwierdzenie faktu można opublikować bez większych obaw, bo nie tylko chodzi o najważniejsze wydarzenie roku, czyli wybory prezydenckie, ale dwie inne kwestie, z czego jedna z wyborami nie jest związana. Nim chronologicznie wymienię, co mam na myśli, chciałbym zauważyć, że rok 2020 teoretycznie powinien też zapoczątkować polityczny spokój, na ile to możliwe. Skąd ta szalona myśl? W okolicach maja, najdalej czerwca, będziemy mieli po okresie wyborczym i najbliższe wybory czekają nas dopiero w 2023 roku, a takiej przerwy nie widzieliśmy od 5 lat. Wskazana okoliczność dodatkowo pracuje na rzecz Andrzeja Dudy – człowieka roku 2020, po prostu wszytko, co w polityce najważniejsze, odbędzie się z jego udziałem.

Chronologicznie rzecz ujmując pierwsze poważne zadanie przed Andrzejem Dudą stanie na przełomie marca i kwietnia, kiedy będzie musiał wybrać nowego Prezesa Sądu Najwyższego. W tym miejscu przywołuję radosną informację, że dokładnie 30 kwietnia 2020 roku kończy się kadencja radcy prawnej TVN Małgorzaty Gersdorf. Jeszcze lepsza informacja jest taka, że wybór nowego prezesa musi nastąpić najpóźniej na sześć tygodni przed upływem kadencji urzędującego prezesa. W konsekwencji w połowie marca zgromadzanie SN ma obowiązek przekazać prezydentowi Andrzejowi Dudzie pięciu kandydatów na prezesa SN. Jak widać wszystko się odbędzie przed wyborami prezydenckimi, co oznacza, że na 100% wyboru Prezesa Sądu Najwyższego dokona prezydent Andrzej Duda, bez wzglądu na wynik wyborów prezydenckich.

Drugie w kolejce, choć w hierarchii ważności na pierwszym miejscu, znajdują się wybory prezydenckie i tu znów Andrzej Duda staje się politykiem numer jeden jako zwycięzca i na wypadek porażki też. Gdyby jakimś cudem wygrała Małgorzata Kidawa-Błońska rządy PiS są praktycznie sparaliżowane, a już na pewno żadnych reform sądownictwa nie będzie i tylko na tym przykładzie widać, że gra toczy się o wszystko. W mojej optymistycznej ocenie Andrzej Duda przy dobrych wiatrach może wygrać w pierwszej turze wyborów. Jeśli sprawy dalej się tak będą toczyć, jak się toczą, jest to bardzo prawdopodobny scenariusz. Na „Lewicy” chyba zaczną losowanie najkrótszej zapałki, bo nikt tam się nie pali do kandydowania. PSL doładowany Kukizem nie ma szans w wyborach prezydenckich, to zawsze były najtrudniejsze wybory dla PSL. Jednocześnie nadal podtrzymuję swoje zadnie, że z poparciem całej opozycji Kosiniak-Kamysz byłby faworytem w wyborach, co wynika wprost z arytmetyki wyborczej.

Na szczęście sprzeczne interesy polityczne rozbiły wybory prezydenckie na wielu kandydatów opozycji, plus Hołownia, czyli dodatek wyborczy do pierwszej tury. W takich okolicznościach politycznej przyrody, czy to się komuś podoba, czy już ma serdecznie dość, czeka nas kolejna wojna na froncie PiS-PO. O ile Kidawa-Błońska skompromituje się mniej niż jest w stanie, to będziemy wybierać prezydenta w drugiej turze. Przy tempie kompromitacji Bronisław Komorowskiego, co można w wykonaniu kandydatki PO codziennie obserwować, pojedynek może się rozstrzygnąć w pierwszej turze. Tak, czy siak liczyć się będzie wyłącznie Andrzej Duda i Kidawa-Błońska, cała reszta nie ma cienia szansy nie tylko na prezydenturę, ale na udział w drugiej turze. Pozostaje do omówienia trzecia kwestia związana z człowiekiem roku 2020 i nie jest nią żadna niespodzianka, ale czysta polityka.

Druga kadencja Andrzeja Dudy z oczywistych względów będzie kadencją niezależną. Z chwilą ponownego wyboru prezydent nie będzie musiał zabiegać i liczyć się z politycznym zapleczem, co nie oznacza, że pójdzie pod prąd politycznej linii PiS, ale na pewno zyska dużą swobodę w podejmowaniu samodzielnych decyzji. Jest to o tyle ważne, że bez prezydenta nie da się dokończyć porządkowania sądownictwa. Bogu dziękować Andrzej Duda daje na tym odcinku spore gwarancje, ponieważ jest skonfliktowany ze „środowiskiem” sędziowskim i prawniczym w takim stopniu, że na układy z pewnością nie pójdzie. I byłoby na tyle, bo powyższa krótka analiza w zupełności wystarczy do potwierdzenia faktu, że rok 2020 będzie rokiem Andrzeja Dudy.



Jedno podsumowanie roku i życzenie na Nowy Rok – podwójne wyborcze zwycięstwo Polski


Mamy taki czas, w którym wszędzie zobaczymy rozmaite podsumowania mijającego roku albo przewidywania, co się stanie w nowym roku. Obie kategorie niespecjalnie mnie interesują, szczególnie ta druga zwykle nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. No, ale zawsze nie mogę iść pod prąd, w końcu zadyszki dostanę, coś tam w stylu rozliczeniowym skrobnę, nadając rzeczy właściwe proporcje i mam nadzieję, że sedno. Krótko i dosadnie wygląda to tak. Absolutnym wydarzeniem numer jeden mijającego roku jest podwójne zwycięstwo Polski w wyborach europejskich i parlamentarnych, bez tego bylibyśmy dziś w głębokiej żałobie.

Dlaczego nazywam to zwycięstwem Polski, a nie PiS? Nie, nie zostałem „obiektywnym dziennikarzem”, nie asekuruję się też i nie wstydzę preferencji politycznych. Napisałem w ten sposób, ponieważ to po prostu prawda. PiS jest wszystkim na co Polskę w polityce stać, innej formacji nie ma i długo nie będzie, o ile kiedykolwiek będzie. Przy wszlekich wadach i zaletach tej partii, jedno nie ulega wątpliwości, wszystko inne jest gorsze, ale to dosłownie wszystko i co więcej bez szans na przejęcie władzy. Zatem rozdzielanie włosa na cztery pozostaje zajęciem dla tych, którym się nudzi lub nic mądrzejszego nie mają do roboty. W brutalnym i banalnym „dylemacie” albo PiS albo „najgorszy sort” nic się nie zmienia od lat, taki mamy klimat i choćby ludzie z przekleństwem na ustach: „ku..a ile można” opuścili w tym miejscu „felieton”, to rzeczywistość pozostanie nienaruszona.

Przegrana Polski w wyborach europejskich jeszcze pozostawiała nadzieję, że nie wszystko stracone, ale na pewno stanowiłaby poważne zagrożenie dla przyszłych losów Polski. Kolejna porażka, w wyborach parlamentarnych i nie daj Boże w prezydenckich, to byłby koniec marzeń o Polsce i znów wrócilibyśmy do statusu republiki radziecko-niemieckiej, z powiernictwem brukselskim, żeby zażartować z klasyka. Najzwyczajniej w świecie tak by to wyglądało albo i jeszcze gorzej. Natura ludzka jest skonstruowana według porzekadła, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Polacy przyzwyczaili się, że co „zostało dane, nie zostanie odebrane”, ale to oczywiście jest absurd wielokrotnie i brutalnie weryfikowany przez rzeczywistość. Nie doceniamy tego, co mamy, zapominamy jak było i jak niestety może być. Od naszego wyboru zależy wszystko, dosłownie wszystko co od wieków jest nasze i czego nie mamy prawa przehulać.

Patrząc z tej najważniejszej perspektywy podwójne zwycięstwo Polski jest jedynym istotnym wydarzeniem starego roku i najważniejszym zadaniem na nowy rok. Cała reszta to dodatki, publicystyczne dywagacje, poszukiwanie oryginalności i atrakcyjności przekazu. Najtrudniej docenić to, co najważniejsze: zdrowie i szczęście, ludziom się wydaje, że zawsze będą zdrowi i szczęśliwi, dopóki nie zachorują i nie pogrążą się w rozpaczy. Znów przepraszam najmocniej za banały, ale w tych banałach jest zawarte całe życie, z jego sensem i wartością. Mamy wielkie szczęście, że po 30 latach udało się wypracować chociaż taką reprezentację polityczną, która nie sprzedaje Polski i nie okrada na miliardy. Wydaje się, że to podstawa i nie ma się czym podniecać, jednak wystarczy wybrać się w podróż po „naszej wolności” od 1989 roku, aby zrozumieć z jakiego miejsca startowaliśmy i gdzie szczęśliwie wylądowaliśmy.

Nie wiem, jakie są marzenia i ambicje Polaków, każdy jak zwykle ma swoje poprzeczki i perspektywy, ale moje ambicje i pragnienia sprowadzają się do jednego. Obyśmy wszyscy zdrowi i szczęści byli w naszej Polsce, niczego więcej nie potrzebuję. I dopóki sprawy idą w tym kierunku, nie mam zamiaru marudzić i biadolić na rzeczywistość, która z perspektywy lat wygląda jak spełnienie marzeń, przynajmniej tych najbardziej podstawowych. Mój Dziadek jako senior rodu, kiedy jeszcze był zdrowy i w pełni sił, przy świątecznym stole zawsze z takimi słowami zwracał się do całej rodziny: „Doczekali my tego roku i oby następny nie był gorszy”. Kradnę te słowa i składam na ręce Polaków w ramach noworocznych życzeń!


© MatkaKurka (Piotr Wielgucki)
31 grudnia 2019 - 1 stycznia 2020
źródło publikacji:
www.Kontrowersje.net





Ilustracja © Konrad Sinica / za: www.kontrowersje.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2