Koronawirus - Unia Europejska i Nowy Porządek Świata
Jeżeli jeszcze ktoś się łudził, że obecny kierunek "rozwoju" UE jest słuszny to chyba musiał u niego nastąpić zmierzch tych nierealnych marzeń o Jednym Państwie Europa. Koronawirus pokazał, że ten jeden bełkotliwy język elit unijnych, które uzurpowały sobie prawo do zarządzania w poszczególnych państwach należących do UE jest po prostu nic nie znaczącym frazesem i czymś nierealnym, absurdalnym.
Okazało się bowiem, że UE nie potrafiła skutecznie i w odpowiednim czasie scementować się na wspólnej walce z koronowirusem i znów zajmują się tym poszczególne państwa narodowe i to od tych państw zależy bezpieczeństwo zdrowotne własnych obywateli. UE jest w tej walce zupełnie niepotrzebna a do tego niemrawo nieskuteczna: wracają granice międzypaństwowe, pomoc obywatelom finansowana jest przez budżety narodowe, od poszczególnych narodowych systemów ochrony zdrowia zależy ich efektywność, wszelkie decyzje podejmują lokalne rządy nie oglądając się na jakąś sztuczną formę abstrakcyjnej sztuki jaką jest współczesna UE.
I nawet gdy teraz w końcu UE zrozumiała co się dzieje i przeznaczyła dodatkowo na walkę z koronawirusem 37,3 mld euro to i tak mleko się już rozlało (Polska ma otrzymać w dwóch transzach ponad 7,4 mld euro, najwięcej w Europie, co też jest wyrazem aprobaty władz unijnych dla polskich sposobów walki i zapobiegania zakażeniom koronawirusem). Do tej pory niemalże biernie przyglądano się pandemii, by dopiero teraz wdrażać środki na pomoc w walce z jego skutkami. Tym niemniej dystrybucją tych środków zajmować się będą państwa narodowe a nie jakieś niepotrzebne biurokratyczne molochy unijne. Czyli jednak potrzebne są konkretne państwa, które są zdolne do natychmiastowej reakcji a nie unijnej inercji decyzyjnej.
Idea Szkoły Frankfurckiej, A. Gramsciego, A. Spinellego i innych komunistów kulturowych właśnie ukazała swą irracjonalność i upadek. W Europie nie jest możliwe zbudowanie sztucznego świata podobnego do ZSRR, który ja nazywam Związek Socjalistycznych Republik Europejskich. Odejście od pierwotnych założeń ojców założycieli UE (np. R. Schumana); stopniowe wykorzenianie w Europie wartości chrześcijańskich, które były fundamentem rozwoju Europy; gender; lewacko-liberalna politpoprawność i fałszywie pojmowana tolerancja; odchodzenie od narodowych granic; multikulturowość; itd. spowodowały obecnie powstanie napompowanej do granic wydmuszki zwanej UE, która - mim zdaniem - pęknie z wielkim hukiem. Zrozumieli to już Brytyjczycy i powoli takie zrozumienie będzie w kolejnych krajach. Im dłużej ten balon będzie nadmuchiwany, tym większa będzie siła rażenia jego pęknięcia. Oby więc pękł jak najszybciej a Unia Europejska powróciła do swoich korzeni i zasad współpracy jaka była w czasach EWG (swoboda przepływu kapitału, towarów i ludzi). Te wszystkie instytucje obecnej unii w stylu PE, KE i inne są zupełnie niepotrzebne i tyle. To tylko balast, który powoduje stopniowe zatapianie naszego europejskiego kontynentu.
Są też głosy mówiące, że ów wirus miał wywołać odpowiednią reakcję ludzi i być na tyle zauważalny, aby można było - niby ze względów bezpieczeństwa - w sposób narastający zniewalać ludzi "dla ich dobra". Miałoby to na celu doprowadzenie ludzi do stanu ciągłego zagrożenia, strachu i paniki a tym samym ich zgody na ograniczanie ich praw i wolności, np. obowiązek kolejnych szczepień, likwidacja w obiegu gotówki, czipy RIF, GMO, ograniczanie poruszania się, itd. Pojawiają się ponadto zarzuty, że owa pandemia koronowirusa jest przedsięwzięciem zwolenników budowy Jednego Państwa Światowego (NWO) i też testuje ludzkość dążąc tak naprawdę do jej depopulacji i całkowitego zniewolenia. Takiego zniewolenia, które pozwoliłoby wreszcie globalistom na zapanowanie nad światem.
Szczerze powiedziawszy sam nie wiem co o tym specyficznym patrzeniu na obecną pandemię mam sądzić. Z jednej strony wydaje się tzw. "teorią spiskową" i to skrajną, ale z drugiej strony nie mamy prawie żadnych publicznych informacji o rzeczywistym źródle pojawienia się koronawirusa u ludzi. Skąd on się wziął? Jest odzwierzęcy (nietoperze, łuskowce) czy jest mutacją innych wirusów? A może został wytworzony w laboratoriach naukowców pracujących nad bronią biologiczną? A jeżeli tak to w jakich laboratoriach? I czy był "wyswobodzony" celowo czy też był to błąd przy pracy chemików? Na razie tylko wiemy, że potocznie mówi się o chińskim Wuhan jako źródle koronowirusa, ale tzw. "zerowy pacjent" jest nadal poszukiwany.
O rzekomym wyprodukowaniu koronawirusa przez laboratoria wojskowe mówi też m.in. znany "spiskowiec" Alex Jones, np. w tym filmie:
Sądzę, że sama UE już zauważyła, że walka z koronawirusem jest dla niej testem konieczności jej istnienia. Stąd dodatkowe środki unijne, które mają udowodnić, że jednak tak jest.
Wielki terror koronawirusa
Urodzony w PRL-u, okuty w powiciu, nigdy jednak nawet przez myśl mi nie przychodziło, że mogę stać się kiedykolwiek świadkiem déjà vu z wielkiego terroru.
To apogeum stalinowskich represji, miało miejsce w dalekich latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Na polecenie czerwonego dyktatora, NKWD oczyszczało ZSRR z „wrogów ludu”, likwidując ich lub wysyłając do gułagów. W zależności od widzimisię generalissimusa, stosowano wybiórcze represje w odniesieniu do wyselekcjonowanych grup etnicznych, społecznych lub zawodowych. Raz byli to podejrzani o sabotaż inżynierowie, innym razem niedobitki „burżujów”, a jeszcze kiedyś wybranie grupy narodowe. Dopiero po wyselekcjonowaniu „na odstrzał” żydów, jako całej grupy etnicznej, Stalinowi nie powiodło się i zmarło w niejasnych okolicznościach, ale to już w 1953 roku.
Czy może być coś gorszego niż ten stalinowski terror? Okazuje się, że tak! Może być tym walka z koronawirusem, a raczej z potencjalnymi jego nosicielami, czyli całą ludzkością.
Dla przypomnienia; wirus ten zakodowany jako COVID-19, został zsyntezowany w kanadyjskim laboratorium broni biologicznej (https://wordpress.com/block-editor/post/drnowopolskipolskapanorama.home.blog/193), opatentowany w USA w 2018 roku i użyty w Chinach w 2019.
Do tej pory Chiny unikały nazywania spraw po imieniu, ale kilka dni temu, rzecznik chińskiego rządu, publicznie oskarżył o rozprzestrzenienie go Stany Zjednoczone, wywołując wściekłą reakcję z ich strony. Wirus został skonstruowany tak, że atakuje głównie mężczyzn rasy żółtej, mechanizmy tego zostały już wyjaśnione przez chińskich wirusologów. U białej populacji wywołuje co najwyżej symptomy zwykłej grypy. Przy czym, tak jak i inne choroby zakaźne, może być śmiertelnie niebezpieczny dla starych, chronicznie chorych osób.
Jak zwykle w takich skomplikowanych sytuacjach, jedyną nacją wychodzącą na czysto, okazują się być Izraelici, którzy zupełnie przypadkowo zaczęli prace na jego szczepionką, jeszcze przed wybuchem epidemii (https://www.eutimes.net/2020/03/israeli-scientists-claim-its-pure-luck-they-were-already-working-on-a-covid-19-vaccine-prior-to-the-outbreak/). Jak mniemam, zawdzięczają to opiece swego boga, który zawsze ratuje ich w krytycznych okolicznościach. Zabezpiecza też ich globalne elity, przed ewentualnymi niebezpieczeństwami. Jak podają media (https://www.eutimes.net/2020/03/new-zealand-goes-north-korea-restricts-everything-in-bid-to-protect-the-globalist-elites/), „najwartościowsze jednostki” relaksują się już w swych willach, zaopatrzonych w schrony przeciwatomowe, na terenie Nowej Zelandii, która to dla ich dodatkowego komfortu, wprowadziła najostrzejsze w świecie epidemiologiczne restrykcje, poddając każdego wjeżdżającego obowiązkowej dwutygodniowej kwarantannie.
Jednak, aby pojąć całokształt „projektu COVID-19”, potrzeba znacznie więcej informacji. W tym zakresie wysoce pomocną okazała się niedzielna emisja głównych wiadomości rosyjskiej telewizji publicznej RTR Planeta, prowadzona przez wytrawnego propagandzistę, wysoko usytuowanego w strukturach globalnej mafii żydowskiej, Dymitra Kisielowa.
Prawie całe wydanie programu poświęcił on powyższemu projektowi, ze swadą kreśląc globalną panoramę epidemii oraz metod walki już zastosowane, wdrażane na bieżąco i planowane w ramach „projektu COVID-19” począwszy od Chin, przez Rosję, Unię, aż na USA kończąc.
Zagadnienie ilustrowane było bogatym materiałem filmowym. Drakońskie metody zastosowane w Chinach, okazały się być skutecznym i wprowadzane są obecnie w Federacji Rosyjskiej. Pod Moskwą rozpoczęto konstrukcję gigantycznego kompleksu szpitalnego (gułagu) przeznaczonemu do walki z tą epidemia. Przy czym w rosyjskich mediach codziennie powielana jest wiadomość o minimalnej liczbie zarażonych (28 osób) i braku jakichkolwiek ofiar śmiertelnych:
https://russia-insider.com/en/closed-borders-work-russia-closed-border-china-6-weeks-ago-has-only-28-cases-coronavirus-no-deaths.
Po co więc takie gigantyczne inwestycje? Kisielow odpowiada na to pytanie: „Profilaktyka”! Nie wyjaśnia jednak „przed czym”? Czy przed wirusem? Czy może przed buntującym się społeczeństwem?
Inne wprowadzane posunięcia wydają się dawać na to pytanie odpowiedź. W Rosji obowiązuje bezwzględny nakaz kwarantanny dla wszystkich wracających z terenów zagranicznych „ognisk epidemii” oraz ich rodzin. Usiłujących uniknąć dwutygodniowego więzienia bezwzględnie ściga policja. Kisielow zaprezentował reportaż z łowów na takich „przestępców”. Na nic zdawały się „dowody niewinności”, w postaci demonstrowania „prawidłowej temperatury” poniżej 37 stopni i braku kaszlu; pod policyjną eskortą do gułagu! Jeszcze dramatyczniej rysuje się los samotnych skazanych na dwutygodniowy „areszt domowy”. Bez pomocy życzliwych mogą oni po prostu umrzeć z głodu.
Wprowadzany globalnie w życie system walki z wirusem (czytaj ludzkością), będzie według Kisielowa, wielopoziomowy. Jeżeli nie uda się zamknąć ofiary na kwarantannie (domowej lub szpitalnej), to istnieją już ogólnoświatowe plany wprowadzenie do kodeksów karnych terminu „lekkomyślne zachowania socjalne” zagrożonego wielomiesięcznym więzieniem. Jeśli ktoś wyjdzie na ulicę w gorączce, czy kaszlając, to będzie mógł się spodziewać aresztowania. Zresztą, nawet w pełnym zdrowiu, publiczne pojawienie się bez maski chirurgicznej na twarzy, spełni wymogi powyższego „przestępstwa”. Zakładając globalny przebieg tej epidemii, ciągłe zaopatrzenie całej ludności w maski jednorazowego użytku, wymagać będzie wieloletnich wysiłków w celu stworzenia całego ogromnego segmentu wytwórczego, produkt ten dostarczającego.
Tak więc, okazji do utraty wolności, zgodnej z „prawem”, obywatelom nie zabraknie. Oczywiście, nie należy dramatyzować, tak okrutny los spotykać będzie tylko niewielu. Sama świadomość bycia w permanentnym stanie „przestępstwa” wystarczy dla mitygowania nastrojów tłumu. W okresie Wielkiego Stalinowskiego Terroru, mała grupka siepaczy z NKWD była w stanie sparaliżować obłędnym strachem całe społeczeństwo. Dziś w dobie koronawirusa, będzie to o wiele łatwiejsze.
Szczególnie opłakany los będzie udziałem grupy „przestępczej”, zakodowanej dziś terminem „grupy ryzyka”, czyli osób powyżej 60 roku życia. W przypadku Wielkiego Stalinowskiego Terroru, grupy te zmieniały się, dziś jest ona jedna, ale za to każdy obywatel ma 100% gwarancje, że wcześniej czy później znajdzie się w tym zespole przestępczym. Już dziś ta grupa cieszy się niechęcią młodego pokolenia, obciążając niepotrzebnie system opieki społecznej, szpecąc swym wyglądem krajobraz bilbordów, radujących oko widokiem „młodych, wykształconych, z dużych miast”, przeżywających kolejny orgazm na kolejnej wyprzedaży w kolejnej galerii handlowej. A tu jeszcze dojdzie „roznosicielstwo zarazy” na podobieństwo szczurów. Zapewne zajmie to władcom nieco czasu, by zaszczepić takowy paradygmat w przestrzeniach pomózgowych współczesnych „informatycznych społeczeństw”, ale z perspektywy czasu wysiłek ten będzie opłacalny i umożliwi społeczne przyzwolenie na eutanazję.
W celu kontroli rozprzestrzeniania się epidemii, planuje się trzy „kręgi podejrzanych”. Pierwszy, to ci którzy potencjalnie zetknęli się z „przestępcą” (nosicielem koronawirusa), drugi, to ci mający ewentualne kontakty z „pierwszym kręgiem”, a trzeci, odpowiednio, mogący stykać się z „drugim”. Już dziś światowi przywódcy licytują się w potencjalnym poziomie zarażeń, w granicach 80-90% populacji. Można więc założyć, że „trzeci krąg” stanowić będzie cała ludzkość.
Obecnie, „trzeci krąg” stanową Włochy, które z niejasnych powodów zostały „mianowane”, nowym światowym centrum epidemii i poddane, między innymi, inspekcji sanitarnej z totalitarnych Chin. A tu dygresja: pomimo rozbieżności i konfliktów, świat wydaje się być rządzony jedną ręką, bez względu na przynależność ideologiczną i polityczną.
Jak wynika z nieoficjalnych włoskich przekazów (https://thesaker.is/letter-from-locked-down-lombardy/), ilość śmiertelnych przypadków wirusa, określana jest odgórnie, już na nieboszczykach. Ponieważ w Italii brakuje testów na koronawirusa, to wysoce wątpliwym wydaje się być ich stosowanie na nieboszczykach. Zapewne więc administracyjnie wyznacza się ilość zgonów. Przy czym średni wiek „ofiary” to 81 lat, na dodatek z długą historią chronicznych chorób. Niemniej jednak jest to wystarczające, by cały kraj zamienić w jedną wielką strefę kwarantanny.
Dla pełnego porównania terroru stalinowskiego z terrorem kornawirusa, należy jeszcze uwzględnić aspekt gospodarczy. W ZSRR ofiary terroru zsyłano do gułagów, gdzie zmuszano je do niewolniczej pracy. Jak bardzo brutalnie by to nie zabrzmiało, jednakowoż owoce ich pracy utrzymywały resztę społeczeństwa.
Dziś, w dobie koronawirusa, gdy niepoczytalne zbrodnicze „elity” dekretami administracyjnym zamykają całe gałęzie gospodarki, materialna katastrofa ludzkości, może być z łatwością przewidziana. W tym kontekście przerażać może całkowita bierność wymóżdżonego „informatycznego” społeczeństwa. Jedyny wyjątek od tej reguły stanowią „żółte kamizelki” we Francji, które kontynuują opór władzy.
Jakkolwiek apokaliptycznie by ten obraz nie wyglądał, należy stale mieć nadzieję, że „projekt COVID-19” to ciągle jeszcze „próba generalna” a nie „premiera” Apokalipsy. I, że w międzyczasie Pan zlituje się nad zidiociałą ludzkością uwalniając ją od obłąkanych elit wysługujących się bezmyślnie i wyłącznie diabolicznej globalnej oligarchii finansowej.
Koronawirus, czyli porażka Europy
Nowa epidemia, a raczej już pandemia, szerzy się obecnie w Europie, głownie w krajach Unii, a szczególnie tych na zachodzie Europy, tymczasem w Chinach ustępuje. Tak to obecnie wygląda. W Chinach szczyt zachorowań (liczba zarażonych) został osiągnięty 17 lutego i wynosił 57 tysięcy. Od tego czasu przyrost nowych przypadków zarażenia wirusem był coraz mniejszy zaś liczba wyleczonych coraz większa.
Na dziś (12 marca) liczba zarażonych wynosi tam 14 831. Jak widać, dzięki zastosowaniu bezwzględnych metod zastopowano tam szerzenie się epidemii, która po okresie szczytu zaczęła wygasać. Obecnie sytuacja jest na tyle opanowana, że zamknięto specjalne, wybudowane w trybie alarmowym, szpitale oraz mają ruszyć w prowincji Hubei niektóre kluczowe zakłady przemysłowe.
Opanowanie sytuacji osiągnięto dzięki temu, że zastosowano drakońskie metody, całkowitego zamknięcia stref zagrożonych już na początkowym etapie szerzenia się koronawirusa. 23 stycznia zamknięto i objęto kwarantanną 11-milionowe miasto Wuhan. Łącznie w prowincji Hubei w strefach zamkniętych mieszkało 57 milionów ludzi. Działania w Wuhan obejmowały wyłączenie transportu publicznego, razem z metrem, liniami lotniczymi, koleją i autobusami, zamknięcie autostrad z wystawieniem posterunków, a w niektórych przypadkach nawet wykopaniem rowów w poprzek jezdni. Z każdego gospodarstwa domowego jedna osoba mogła wyjść z domu raz na dwa dni.
Takie środki wprowadzono, gdy liczba zarażonych w Chinach wyniosła (w dniu 22 stycznia) 554 osoby.
Reszta świata była zdziwiona takimi bezprecedensowymi, drakońskimi działaniami i patrzyła się na Chiny. Niezadługo jednak, pojedyncze przypadki zaczęły pojawiać się gdzie indziej, także w Europie. Liczba zarażonych szybko rosła ale władze krajów Unii nie mogły jakoś zdobyć się na konkretne działania, albo też były one nieskuteczne. Nieśmiałe i niekonsekwentne próby tworzenia stref zamkniętych podjęto we Włoszech od 22 lutego, kiedy wyłączono kilka gmin w Lombardii. Działania porównywalne z chińskimi, zamknięcie całego kraju, wprowadzono późno, dopiero 9 marca, gdy liczba zakażonych przekroczyła już 9 tysięcy.
Skrajnym brakiem odpowiedzialności, motywowanym najprawdopodobniej ideologicznie, były działania lewicowego rządu hiszpańskiego. W dniu 7 marca liczba zarażonych wyniosła tam 525 przypadków. Przy podobnej liczbie (545) w Chinach odcięto Wuhan i prowincję Hubei. A co zrobił lewicowy rząd Hiszpanii? W dniu następnym, 8 marca, członkowie rządu, poprowadzili olbrzymią 120 tysięczną manifestację feministek w Madrycie. Była tam też niejaka Irene Montero, „ministerka” równości w tym rządzie. Nie można zatem się zbytnio dziwić, że po trzech dniach stwierdzono u niej zakażenie koronawirusem, zaś ogólna liczba zakażeń w Hiszpanii w ciągu tylko czterech następnych dni od tej lewicowej imprezy wzrosła prawie pięciokrotnie (do 3059), zaś liczba zmarłych wynosi tam już 86 osób. Tak to jest gdy rozum ustępuje przed ideologicznym zaślepieniem. Ciekawe, ilu uczestników tego 120-tysięcznego zgromadzenia zachoruje?
Co zrobiły w tym czasie organa Unii Europejskiej? 4 marca, gdy w Europie były już tysiące zarażonych, unijni komisarze, z Urszulą von der Leyen na czele, spotkali się z pewną szwedzką nastolatką, która chce ponoć uratować świat . Nie zauważyli widać, że mieszkańcy krajów należących do Unii stoją na progu realnego i wielkiego zagrożenia, już teraz, a nie w jakiejś nieokreślonej przyszłości. Widać, że do unijnych elit realia nie docierają, a jak docierają to też nie są w stanie oni niczego zrobić. Kanclerz Niemiec Angela Merkel, stwierdziła niedawno, że koronawirusem zarazi się od 60 do 70 proc. obywateli Niemiec. Jako kanclerz powinna działać, a nie opowiadać takie historie. Widać, że Niemcy stały się chorym człowiekiem w chorej Europie.
Na tym tle całkiem dobrze wypada obecny polski rząd, który podejmuje realne działanie mogące spowolnić rozwój epidemii. Są one może zbyt łagodne, ale zawsze jest to lepsze niż brak działań, jak po stronie niemieckiej, mocno opóźnione działania, jak we Włoszech, czy też pozwalanie i prowadzenie masowych imprez, które mogą skutkować szybkim rozprzestrzenianiem się epidemii, jak w Hiszpanii.
Początek pandemii
Rozprzestrzenianie się koronawirusa SARS-CoV-2 na świecie i liczby powierdzonych przypadków zachorowań na CoViD-19 w dniach 15 stycznia - 29 lutego 2020 r.
Dlaczego w krajach afrykańskich jest tak mało zachorowań na COVID-19? Eksperci odpowiadają
Koronawirus SARS-CoV-2 rozprzestrzenił się na cały świat. Początkowo największe ognisko choroby było w Chinach, teraz koronawirus sforsował granice i przeniósł się do Europy. Eksperci zastanawiają się, dlaczego tak mało przypadków zarażenia koronawirusem zdiagnozowano w Afryce. Mają kilka teorii.
Afryka w stałym kontakcie z Azją
Eksperci, którzy wypowiadali się w artykule opublikowanym w czasopiśmie "The Scientist" nie do końca wiedzą, co jest powodem tego, że w krajach afrykańskich do tej pory zdiagnozowano łącznie ok. 100 zakażeń. Najwięcej zarażonych jest w Egipcie, Algierii i Republice Południowej Afryki. Eksperci podkreślają, że to bardzo trudne do wytłumaczenia, ponieważ wiele państwa afrykańskich utrzymuje bliskie kontakty z Chinami i innymi państwami azjatyckimi. Jakie są możliwe wytłumaczenia takiej sytuacji?
Mało testów na koronawirusa w Afryce
Najprostszym wytłumaczeniem wydaje się być fakt, że w Afryce przeprowadzanych jest niewiele testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Światowa Organizacja Zdrowia stara się jak najszybciej upowszechnić dostęp do testów i propagować wśród lekarzy z Afryki wiedzę na temat procedur dotyczących postępowania w przypadku podejrzenia zarażenia koronawirusem wywołującym COVID-19.
WHO martwi się, że ze względu na słabość systemów ochrony zdrowotnej w wielu krajach afrykańskich i zagrożenie spowodowane problemami z innymi chorobami – malarią, gruźlicą i AIDS - sprawią, że COVID-19 będzie w tym regionie szczególnie groźny.
Ekspertka WHO Mary Stephen, która pracuje w Brazzaville w Republice Kongo przyznała, że w Afryce testom na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 poddano nieco ponad 400 osób. Mark Woolhouse z Uniwersytetu w Edynburgu przyznaje, że podwyższona czujność i fakt, że nie rejestruje się w Afryce związanych z koronawirusem przypadków śmierci mogą sugerować, że na tym kontynencie nie ma jeszcze dużych, nieznanych ognisk choroby.
Jimmy Whitworth z London School of Hygiene and Tropical Medicine tłumaczy z kolei, że niski poziom diagnozowanych infekcji może być wynikiem izolacji osób potencjalnie zakażonych i faktem, że większość rejestrowanych przypadków trafia do Afryki nie z Chin, a z Europy.
Afryka ma jedną przewagę w walce z koronawirusem
Eksperci podkreślają też, że Afryka może mieć pewną przewagę nad innymi kontynentami, jeśli chodzi o walkę z koronawirusem. W 80 proc, przypadków osoby zarażone przechodzą COVID-19 łagodnie. Choroba jest groźniejsza dla osób starszych, a największą śmiertelność obserwuje się u osób po 80. roku życia. Średnia wieku społeczności afrykańskiej jest niższa niż na innych kontynentach. Dla przykładu: średnia wieku w Chinach wynosi ok. 37 lat, podczas gdy w Nigerii niespełna 18.
Eksperci zwracają też uwagę, że epidemia COVID-19 na kontynencie afrykańskim może być groźna z powodu niewydolności tamtejszego systemu opieki zdrowotnej – skupienie wszystkich sił i środków na diagnozowaniu i leczeniu COVID-19 zmniejszy nakłady na leczenie np. malarii i odry. Podobna sytuacja miała miejsce w czasie epidemii wirusa Ebola, kiedy to w wyniku innych chorób zmarło tysiące osób, bo nie było środków na ich leczenie.
© Magdalena Ważna
12 marca 2020
źródło publikacji:
www.medonet.pl
12 marca 2020
źródło publikacji:
www.medonet.pl
Ilustracje:
fot.1 © brak informacji / za: www.medonet.pl
fot.2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz