Motto:
Jeśli mężczyzna upada, to upada sam,
jeśli kobieta to z nią całe społeczeństwo
Dekady zaszczepianego w Europie liberalizmu, relatywizmu, egalitaryzmu; doprowadziły do pełnego upadku moralnego jej społeczeństwa. Teraz, kiedy fala za falą uderzają w Nią hordy muzułmańskiej dziczy, czeka ją nieuchronna eksplozja socjalna.
Stykają się tu, z jednej strony, masa zdeprawowanych do szpiku kości białych niewiast, z falangami muzułmańskich mężczyzn, dla których kobieta przedstawia zaledwie jeden z gatunków zwierząt domowych.
Socjalna erupcja jest więc nieunikniona.
Jednym z głównych, jeśli nie kardynalnym powodem tego stanu rzeczy jest wielowiekowe stopniowe odchodzenie chrześcijańskich kościołów od Nauki Chrystusowej.
W kontekście powyższego stwierdzenia, przytaczam poniżej pełne tłumaczenie artykułu Chrześcijanki, który wyjaśnia powody upadku podstawowego elementu każdego społeczeństwa, jakim jest rodzina. Tłumaczenie jest pełne, bez jakichkolwiek uwag czy dygresji, a jego anglojęzyczną wersję można odnaleźć tu:
https://russian-faith.com/family-values/wifes-submission-depends-her-husbands-love-true-or-false-n2698.
„Będąc samej żoną, często zauważam, jak ludzie postrzegają małżeństwo i wynikające z niego relacje zarówno w społeczeństwie, jak i kościele. Zwróciłam uwagę, że wiele Chrześcijanek nie podporządkowuje się swym mężom, oczekując wprzódy osiągnięcia przez nich doskonałej w stosunku do nich miłości. Kościół często podsyca te tendencje i jeśli nawet naucza o konieczności podporządkowania się żony mężowi, to tylko podkreślając, że małżonek powinien wpierw kochać tak swą połowicę, jak Chrystus kochał Kościół.
Dla kobiet stanowi to prosty wniosek, że mogą być nieposłuszne swym mężom, aż do momentu, gdy oni sami osiągną odpowiedni stopień miłości w stosunku do nich.
Koto ma decydować czy miłość męża jest wystarczająca? Oczywiście same żony! Jeśli połowica czuje się dostatecznie kochana, wtedy się mu podporządkowuje.
W tym błędnym kole istotne jest to, że kobieta nigdy nie poczuje się wystarczająco kochana, jeśli nie jest przez męża prowadzona. To właśnie przywództwo i władza męża nad żoną pozwala jej czuć tą miłość w sposób bezpośredni.
Jeśli odrzuca ono posłuszeństwo małżeńskie i żąda od współmałżonka posługi jej emocjom, czyni coś dokładnie przeciwnego do tego co pozwoliłoby jej czuć się kochaną. Po czym obarcza winą za brak satysfakcji swego męża, podczas kiedy to właśnie ona jest sprawczynią tego dyskomfortu. Nie może się czuć w pełni kochana zanim nie podporządkuje się mężowskiemu przywództwu. Tak została stworzona.
Dlatego twierdzenie, że przywództwo mężczyzny ma polegać na jego służbie kobiecie, jest poronione. Jak można twierdzić, że wysługiwanie się żonie to przywództwo?
Teza o „przywództwie poprzez posługę” odwraca role zadane przez Boga i powoduje, że oboje współmałżonkowie czują się nieszczęśliwi, bo żyją niezgodnie z prawami Stwórcy.
W rzeczywistości mąż służy żonie poprzez kierowanie nią, wyznaczanie zadań i wzywanie jej do podążania za sobą. I to jest ta posługa, która pozwala jej autentycznie czuć się kochaną i bezpieczną.”
Zaprezentowany powyżej moralizatorski artykuł, we współczesnym europejskim społeczeństwie, nie tylko mogłoby pojąć zapewne jedynie kilka procent kobiet, ale także ich mężów, kochanków, partnerów, jak również „wybitnych” przywódców, publicystów, ideologów, a nawet „duszpasterzy” i to niektórych z tytułami „błyskawicznych świętych” (instant saints).
Dlatego też zapewne Bóg zsyła im muzułmańską dzicz, która sprowadzi ich do ról jakie sami sobie w życiu wyznaczyli!
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP²
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz