Ubiegły rok mu w tym wyjątkowo sprzyjał. Zakup systemu rakietowego S-400 od Rosji i zacieśniane turecko-rosyjskiej współpracy polityczno-wojskowej, unieważnienie wyborów na burmistrza Stambułu, jak również przegrana ich powtórki, inwazja na Syrię Północno-Wschodnią, usiłowania zagarnięcia cypryjskich złóż gazu i nielegalnego podziału wschodniej części Morza Śródziemnego, no i szantaż na londyńskim szczycie NATO, to bilans tylko ubiegłorocznej działalności Recepa Tayyipa Erdogana.
Swoją działalność polityczną rozpoczął dość wcześnie. Pochodzi ze Stambułu. Urodził się w ubogiej rodzinie i już na studiach zaangażował się w politykę. Ważnym graczem na scenie politycznej stał się w wieku 37 lat. Został wtedy wybrany do parlamentu tureckiego, ale szybko pozbawiono go mandatu. W 1994 roku został wybrany na burmistrza Stambułu, ale w grudniu 1997 r.za wystąpienie na wiecu w Siirt został oskarżony o podżeganie do przemocy i szerzenie religijnej nienawiści. W Turcji panował cały czas system stworzony w 1923 r., przez Kemala Ataturka, na mocy którego kraj był świecki, a z demokracją i praworządnością miął wyraźnie na bakier. Dbało o to wojsko. Obowiązywała doktryna republikańskiej i nacjonalistycznej teorii.
Erdogana skazano wówczas na 10 miesięcy więzienia i utratę stanowiska burmistrza Stambułu oraz zakazano dożywotnio sprawowanie jakichkolwiek funkcji politycznych. Wydawało się, że to koniec kariery tego polityka. Erdogan cały czas był związany z nurtem islamistycznym, stając w opozycji do obowiązującej polityki kemalistowskiej. Aby znów wypłynąć, musiał się na kimś oprzeć. Kurdowie byli zawsze religijni i konserwatywni czyli zbliżeni do strony islamistycznej. I właśnie poparcie tej nacji pomogło wówczas wrócić do władzy politykowi, który oferował państwo religijne oparte na konserwatywnych wartościach.
W całe życie polityczne Erdogana to silne związki partyjne, osobiste, o których później szybko zapominał i z zaciekłością zwalczał niedawnych swoich sojuszników. Gdy wyszedł z więzienia, stworzył Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). W swej początkowej fazie partia ta składała się z pragmatycznych islamistów, dysydentów z innych partii, niezależnych ekonomistów i gulenistów, zwolenników kaznodziei Fethullaha Gullena. Teraz ,choć rola tego człowieka była kluczowa w zdobywaniu władzy przez Ergodana, jest wrogiem numer jeden.
W 2001 roku w Turcji wybuchł wielki kryzys finansowy i pogrążył całkowicie rządzące dotąd ugrupowania, ale również dotychczasową opozycję. Wykazały to wybory parlamentarne, które zmiotły ze sceny politycznej ówczesne ugrupowania. Do parlamentu dostały się jedynie dwie partie: AKP i Kemalistowska Republikanska Partia Ludowa (CHP). W wyniku dość skomplikowanej ordynacji wyborczej AKP mogła samodzielnie rządzić. Erdogan zgodnie z wyrokiem sądu nie mógł wejść do parlamentu. Nie zapomniano jednak o nim i w parlamencie przeforsowano poprawki do konstytucji, na mocy których zorganizowano liderowi AKP specjalne wybory w jednym z okręgów. Na zwycięstwo mógł liczyć w Siirt opanowanym przez kurdyjską partię.
I tak rozpoczęło się zwycięskie panowanie Erdogana. Pomógł mu w tym Ali Babacan, który był twórcą sukcesu gospodarczego. Został wicepremierem, ministrem gospodarki i ministrem spraw zagranicznych. Kolejne wybory parlamentarne umocniły tylko tę władzę. Dziś twórca owego sukcesu znalazł się poza AKP, a Erdogan od 2013 roku zaczął tworzyć nową erę sułtanatu. Musiał rozprawić się z ludźmi Gullena, którzy opanowali policję i prokuraturę i zarzucali mu nielegalne dochody z transakcji z Iranem związane z omijaniem amerykańskich sankcji. Erdogan szybko się z przeciwnikami rozprawił. W 2014 roku został prezydentem Turcji, ale nie mógł się zadowolić reprezentacyjną funkcją i postanowił zmienić konstytucję i wprowadzić system prezydencki. Cel swój osiągnął w październiku 2017 roku. Całkowicie poróżniło Gulena z Erdoganem coraz wyraźniejsze filiacje tego drugiego z Rosją i zwrot w kierunku świata arabskiego i muzułmańskiego oraz przybranie kierunku antyzachodniego.
Choć pozycja zarówno zewnętrzna jak i wewnętrzna Erdogana wyraźnie się umocniła, to są to jedynie pozory. W rzeczywistości turecka gospodarka znalazła się na krawędzi katastrofy, tak jak i turecka waluta. Choć Turcja cały czas szantażuje Europę Zachodnią wypuszczeniem emigrantów, to jest bardzo uzależniona handlowo od UE. Mówi się, że skuteczne sankcje zniszczyłyby turecką gospodarkę w kilka tygodni.
Politykę zagraniczną oparł Erdogan na szantażach. Dzięki temu zajął niektóre tereny w północnej Syrii, ale utracił dotychczasowych politycznych przyjaciół. Stosunki z Rosją i Iranem trudno nazwać przyjaźnią. Nie udało mu się zostać przywódcą świata islamu, bo pozostaje w ciągłym konflikcie niemal z wszystkimi państwami arabskimi. Opiera się więc na dżichadystach i ekstremistach uznawanych często za terrorystów. To jeszcze mocniej oddala go od tradycyjnych sojuszników.
Jeżeli podobają Ci się materiały publicystów portalu Prawy.pl wesprzyj budowę Europejskiego Centrum Pomocy Rodzinie im. św. Jana Pawła II poprzez dokonanie wpłaty na konto Fundacji SOS Obrony Poczętego Życia: 32 1140 1010 0000 4777 8600 1001. Pomóż leczyć ciężko chore dzieci.
Ilustracja © Kurt Kałuża / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz