Rywalizacja gospodarcza amerykańsko-chińska to nie jest jeszcze problem dla Waszyngtonu. Problemem jest niewykluczona, jeszcze bliższa niż dotąd, współpraca militarna rosyjsko-chińska (obecnie, przynajmniej wedle oficjalnych wiadomości, przybiera kształt urządzanych wspólnie od czasu do czasu rosyjsko-chińskich manewrów sił morskich).
Połączone politycznym sojuszem potencjały nuklearne Rosji i Chin (przy dynamicznym rozwoju gospodarki chińskiej) to już byłby duży problem Waszyngtonu. (Na razie brak oficjalnej osi Moskwa-Pekin, potwierdzonej traktatowo, ale taka oś istnieje już de facto). Tym bardziej problem to duży, że obserwowana polityka Berlina (usuwania amerykańskich wpływów z Europy) grozi powstaniem antyamerykańskiej osi przedłużonej o Berlin: osi Berlin-Moskwa-Pekin (przy czym ten „Berlin” oznaczałby całą zachodnią część Unii Europejskiej – całą dawną Europę Zachodnią bez – po „brexicie” – Wielkiej Brytanii).
Zrozumiałe z amerykańskiego punktu widzenia są zatem wysiłki Trumpa, by na tyle przynajmniej polepszyć stosunki z Rosją, żeby oddalić niebezpieczeństwo militarnej osi Moskwa-Pekin. Toutes proportions gardees – zrozumiałe są w tym kontekście i jego wysiłki, by rozerwać możliwości ścisłej współpracy politycznej Berlina z Moskwą.
Z polskiego punktu widzenia wysiłki Waszyngtonu zmierzające do polepszenia stosunków z Moskwą stawiają przed Warszawą istotne pytanie: czy Waszyngton może poświęcić interesy Polski dla polepszenia swych stosunków z Moskwą?... W jakim stopniu takie polepszenie może dokonać się kosztem Polski?... Jaki może być to koszt?
Wydaje się, że zarówno polska dyplomacja, jak służby tajne, powinny szczególnie głęboko monitorować tę kwestię, zwłaszcza na gruncie amerykańskiej polityki.
A jak na kwestię polepszenia relacji amerykańsko-rosyjskich patrzy żydowskie lobby polityczne w Ameryce i władze Izraela?
Obserwując działania żydowskie dochodzi się do wniosku, że takie polepszenie nie leży ani w interesie żydowskiego loby politycznego w Ameryce, ani władz Izraela. Przeciwnie: takie polepszenie relacji Waszyngton-Moskwa ograniczałoby rolę Żydów jako p o ś r e d n i k ó w w tych relacjach; po wtóre- ograniczałoby znacznie możliwości tajnych służb Izraela ( jakże mocno i głęboko rozbudowanych w Ameryce!) w handlowaniu cennymi informacjami wywiadowczymi, które obecnie Żydzi sprzedają raz Rosji, raz Ameryce… Ten handel „na dwie strony” ma długą tradycję: sprzedaż Rosji tajemnicy produkcji broni jądrowej przez żydowską siatkę Rosenbergów u progu lat 50-ych, potężna afera szpiegowska Żydów na rzecz Rosji z udziałem Jonathana Pollarda (prowadzona bezpośrednio z Izraela) w latach 80-ych, ujawnienie Rosjanom przez żydowskie służby amerykańskiej siatki szpiegowskiej działającej w Rosji, co niemal całkowicie zlikwidowało wywiad amerykański w Rosji powodując konieczność odbudowy tej siatki od nowa…
Nie wiemy, jakie korzyści uzyskały od Rosji władze Izraela za ten cenny „towar”, nie wiemy także, jakie rosyjskie tajemnice sprzedawał żydowski wywiad Amerykanom i za jaką cenę… Ale wiemy wystarczająco dużo by twierdzić, że ani władze Izraela, ani żydowskie lobby polityczne w Ameryce nie chcą polepszenia relacji Waszyngton-Moskwa. Z takiego polepszenia Żydzi ani w Ameryce, ani w Izraelu nie odnieśliby – tak przynajmniej uważają ich elity -żadnych korzyści. Zważywszy trwałość i intensywność żydowskiego rasizmu w polityce żydowskiej – wolno twierdzić, że torpedowanie zbliżenia amerykańsko-rosyjskiego jest stałym elementem polityki żydowskiej.
Podczas gdy Warszawa uzależniać powinna swój stosunek do takiego zbliżenia od stanowczości amerykańskiej – podczas ewentualnych negocjacji z Rosją - w obronie polskich interesów, o tyle przewidywalna polityka żydowska – jak się wydaje – torpedować będzie b e z w a r u n k o w o jakiekolwiek zbliżenie amerykańsko-rosyjskie.
Czy nie stąd bierze się bezprzykładny w historii Ameryki atak żydowskiego lobby na urzędującego prezydenta, i to właśnie za próby ocieplenia kontaktów z Rosją?... I coraz większe umizgi Trumpa wobec żydowskich rasistów?...
Władze polskie nie powinny – w polskim interesie – przykładać ręki do napinania stosunków amerykańsko-rosyjskich, na czym zależy polityce żydowskiej. Jeśli już świadczymy Waszyngtonowi polityczne przysługi – żądać powinniśmy dużej zapłaty. Po wtóre: przy bardzo wysokim napięciu między Waszyngtonem a Moskwą zwiększa się i ryzyko, że to właśnie Polska stanie się pierwszą ofiarą zgody, jeśli w końcu nastąpi i zapłaci jej koszta – bo przecież na wojnę nuklearną nie zdecyduje się żadna strona.
Wszystko rozgrywa się na poziomie wzajemnych szantażów, a wobec szantażystów, wiadomo: nie podawać palca, bo chwyci za rękę, nie podawać ręki – bo chwyci za łokieć.
Dobrze się stało, że prezydent Duda nie pojechał do Izraela na Światowe Forum Holocaustu - może gdyby organizatorzy urządzili Wszechświatowe albo Kosmiczne Forum Holocaustu na Księżycu?... Niedobrze, że zapowiedział udział w obchodach kolejnej rocznicy w y z w o l e n i a Auschwitz. Czy nie wystarczyłaby odpowiedniej rangi delegacja wojskowa: polsko-rosyjska?
Od prezydenta oczekiwalibyśmy poważniejszych zajęć.
Bo czy stosunki polsko-żydowskie muszą mieć rangę ambasad – czy nie wystarczą konsulaty? Czy żydowscy dobrowolni emigranci z 1968 roku (i lat wcześniejszych – ilu wśród nich „ubeków”!) muszą otrzymywać dzisiaj „na żądanie” polskie paszporty: oni, ich dzieci i wnuki? Ile polskich paszportów wydały władze polskie od 1989 roku – Żydom? Czym dyktowana jest tak szczodra polityka w rozbudowywaniu żydowskiej piątej kolumny w Polsce? Czy prezydent podniesie na forum międzynarodowym – w Nowym Jorku (ONZ) i w Brukseli (Unia Europejska) kwestię żydowskiego rasizmu jako jedynej przyczyny żądań „dziedziczenia bezspadkowego”? Czy prezydent Duda zwróci się do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie wnikliwej kontroli realizacji „Ustawy o stosunku państwa polskiego do gmin wyznaniowych żydowskich” z 1997 roku celem ustalenia, jak wielki majątek został tym gminom przekazany, jak liczne są to gminy, czy jest użytkowany zgodnie z celem przekazania?... Czy prezydent Duda zainicjuje rewizję ustawodawstwa dotyczącego statusu prawnego Żydowskiego Instytutu Historycznego lub obozu w Auschwitz? Wszak „zjednoczona prawica” ma dziś większość w Sejmie… Kiedy jeśli nie teraz? Czy prezydent Duda zwróci przynajmniej uwagę panu premierowi, by zechciał porozmawiać z ministrem kultury i wytłumaczyć mu, że jest ministrem kultury polskiej, a nie – żydowskiej? Czy pan prezydent Duda zawnioskuje, by zlikwidować wreszcie urząd pełnomocnika rządu (ministra spraw zagranicznych) ds.kontaktów z diasporą żydowską?...
Władze polskie mają – jak widać - wiele narzędzi i środków, by blokować, stopować i zwalczać żydowski rasizm w jego antypolskich przejawach; jeśli z nich nie korzystają to wyłącznie z powodu własnego oportunizmu. Ot, trzeba było dopiero wypowiedzi Putina, by prezydent Duda zareagował na kolejny przejaw żydowskiego rasizmu i zrezygnował z wyjazdu do Izraela... Tymczasem pośród politycznego smrodu dobiegającego z Yad Vashem dowiadujemy się, że o wizycie prezydenta Dudy w Jerozolimie rozmawiano już …od 4 miesięcy! Czym też zajmuje się ta kancelaria prezydenta? 4 miesiące –żeby ustalić, kiedy ma przylecieć, gdzie zanocować, kiedy wystąpić, z kim się spotkać?…
Ilustracja © brak informacji / za: www.kremlin.ru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz