Koronawirus kościelny i świecki
Zbrodniczy koronawirus rozszerza się z szybkością płomienia i w dodatku nie ma żadnego względu na osoby. Tak się bowiem składa, że wśród osób zaatakowanych przez zbrodniczego koronawirusa znalazł się pan generał Jarosław Mika, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, a skoro uderzenie ugodziło osobę tak wysoko postawioną w hierarchii wojskowej, to cóż mamy o swoim bezpieczeństwie myśleć my, głupi cywile? Jak generalicja się rozchoruje, to kraj zostanie bez obrony, a wtedy z tej okazji skorzysta złowrogi Putin i urządzi nam tu dodatkowo ruski miesiąc. Co prawda teoretycznie i złowrogi Putin mógłby się u nas zapowietrzyć zbrodniczym koronawirusem, ale to nie jest pewne, bo nie bez kozery ludzie powiadają, że „złego diabli nie wezmą” – a któż jest gorszy od złowrogiego Putina? Według rządowej telewizji na świecie nie ma nikogo gorszego, a w tej sytuacji być może, że i zbrodniczy koronawirus się zreflektuje i złowrogiego Putina oszczędzi? Jak widać, sytuacja jest poważna również ze względu na dodatkowe zagrożenie bezpieczeństwa państwa, któremu w sukurs przychodzą wielkie manewry wojskowe pod tytułem „Defender Europe”, z udziałem niezwyciężonych wojsk polskich i wojsk amerykańskich. Podobno wojsk amerykańskich jest mniej, niż planowano, ze względu właśnie na zbrodniczego koronawirusa, a w dodatku prezydent Trump właśnie zamknął przestrzeń powietrzną USA dla samolotów nadlatujących z Europy. Jeśli tak dalej pójdzie, to i wojska amerykańskie nie będą mogły powrócić do ojczyzny i nie będą miały innego wyjścia, jak zorganizować w Polsce słynny „Fort Trump”, na który pan minister Błaszczak chciał wyłożyć 2 miliardy dolarów, czyli zaledwie czterokrotnie więcej, niż pan prezydent Duda wyłożył na rządową telewizję. Oprócz tego, co rządowej telewizji wyznaczył, to „więcej przyrzec raczył” na zwalczanie chorób onkologicznych i rzadkich. To ozywiscie bardzo ladnie z jego strony, ale jak to się mogło stać, skoro zgodnie z konstytucją pan prezydent nie ma żadnych kompetencji w dziedzinie finansów publicznych? Ale mniejsza z tym, bo ważniejsze jest to, że dzięki tym wszystkim zbiegom okoliczności rysuje sięmozliwość zainstalowania w naszym nieszczesliwym kraju „Fortu Trump” za darmo i być może nawet bez konieczności płacenia z tego tytułu haraczu Żydom pod pretekstem roszczeń do „własności bezdziedzicznej”. Oto przykład, jak plus ujemny może przekształcić się w plus dodatni.
Oczywiście nie jest to jedyne odkrycie, które bezapelacyjnie trzeba przypisać Kukuńkowi, bo i w dziedzinie koronawirusologii zaczynają kształtować się wyraźne prawidłowości dziejowe. Najwyraźniej zbrodniczy koronawirus występuje z w dwóch odmianach: kościelnej i świeckiej. Co więcej – koronawirus kościelny musi być wyjątkowo złośliwy, podczas gdy koronawirus świecki, zwany inaczej „barowym” albo nie jest zaraźliwy w ogóle, a jeśli nawet jest, to zakażenie tą odmianą w ogóle nie jest groźne. Zwróciła mi na to uwagę Czytelniczka zamieszkała od lat w Lombardii, gdzie katolikom zakazano uczestniczenia w niedzielnych nabożeństwach, podczas gdy restauracje, bary, kluby i agencje towarzyskie są cały czas otwarte i powszechnie dostępne, jak gdyby nigdy nic. Zaintrygowana Czytelniczka zadzwoniła do macierzystej diecezji z zapytaniem, czy kościelna odmiana koronawirusa jest rzeczywiście groźniejsza od odmiany barowej – ale nikt nie potrafił udzielić jej w tej materii żadnych wyjaśnień.
Pewne światło na tę sprawę rzuca aktywność prezydenta Poznania, pana Jaśkowiaka. W publicznym wystąpieniu wyraził on ogromne zaniepokojenie zagrożeniem, jakie może pojawić się w kościołach, zwłaszcza kiedy parafianie będą przystępowali do spowiedzi i komunii. Co to dużo gadać; pan prezydent dał w ten sposób do zrozumienia, że gównym ogniskiem zbrodniczego koronawirusa mogą stać się kościoły tym bardziej, że JE abp Gądecki zaapelował o zwiększenie liczby mszy. Tedy bardzo możliwe, że pan prezydent Jaśkowiak wie coś, czego my jeszcze nie wiemy, to znaczy – jakie padły rozkazy w kwestii wykorzystania koronawirusa do ostatecznego wyrugowania znienawidzonego chrześcijaństwa, a katolicyzmu w szczególności z przestrzeni publicznej. Takie próby, zresztą całkiem udane, prowadzone były już wcześniej, ale dopiero zbrodniczy koronawirus stworzył okazję do rozwiązań radykalnych, których można będzie dokonać pod pretekstem ochrony przed pandemią, którą właśnie ogłosiła Światowa Organizacja Zdrowia, podobno pozostająca na garnuszku kilku finansowych grandziarzy. Te pogłoski znajdują coś w rodzaju potwierdzenia w niedawnym zaleceniu WHO, żeby odejść od obrotu gotówkowego, bo przekazywanie gotówki sprzyja rozprzestrzenianiu się zbrodniczego koronawirusa. Ciekawe, że przewidział to już dawno autor libretta do operetki „Baron cygański”, w której śpiewa się arię, że „wielka sława to żart, książę błazna jest wart, złoto toczy się w krąg, z rąk do rąk, z rąk do rąk” – a rączki niemyte, chyba, że mamy do czynienia z czystym typem nordyckim, który – jak wiadomo – i bez mydła jest czysty. Likwidacja obrotu gotówkowego jest – jak dotąd – nieosiągalnym marzeniem banksterów, którzy pragnęliby nie tylko roztoczenia totalnej inwigilacji ludzi, ale również możliwości dosłownego wyłączenia każdego, kto ośmieliłby się im podskakiwać. Na terenie naszego bantustanu rzecznikiem likwidacji obrotu gotówkowego jest pan minister finansów Tadeusz Kościński, który nawet specjalnie nie ukrywa, że w przeszłości był banksterem. Z drugiej jednak strony pan minister zdrowia poinformował, że za samowolne oddalenie się z kwarantanny grozi surowa kara do 5 tysięcy złotych. Nie ulega wątpliwości, że rząd zainkasuje te pieniądze od osoby przynajmniej podejrzanej o nosicielstwo koronawirusa – ale widocznie urzędy skarbowe w jakiś tajemniczy sposób zostały już wcześniej na tę epidemię uodpornione.
Wracając tedy do pana prezydenta Jaśkowiaka, to – jeśli oczywiście nie wykonuje on jakiegoś zadania wyznaczonego mu przez starszych i mądrzejszych – to najwyraźniej musi uważać, że kościelna odmiana zbrodniczego koronawirusa jest groźniejsza od odmiany barowej. W takiej sytuacji nietrudno się domyślić, że liczy na to, iż parafianie, którym nie wolno będzie uczestniczyć w nabożeństwach, gremialnie pójdą do barów, klubów i agencji towarzyskich, a jak już się tam w tamtejszych rozrywkach wyćwiczą, to wtedy zaprosi się ich, albo jeszcze lepiej – spędzi na Marsz Równości, których pan prezydent Jaśkowiak jest znanym entuzjastą, a być może nawet ma do nich prawdziwą zapamiętałość, jak nieboszczyk Jacek Kuroń do herbatki z prądem. W ten oto sposób będzie można osiągnąć dwojakie cele; po pierwsze – uchronić „element ludzki” od zarażenia się koronawirusem, co ponadto pociągnęłoby za sobą dodatkowe wydatki z budżetu samorządowego i państwowego, a po drugie – pod pretekstem bezpieczeństwa – bo wiadomo, że dzisiaj wszystko robi się w służbie bezpieczeństwa – można będzie wyjąć tę cześć obywateli spod wpływu reakcyjnego kleru, co to buntuje się przeciwko sodomii i gomorii, wyznaczających kierunek rozwoju ludzkości.
Plagi wsteczne i postępowe
Skoro świat jest atakowany przez zbrodniczego koronawirusa (nawiasem mówiąc, Czytelnik, któremu z tej okazji dziękuję, nadesłał mi skany dokumentów, z których wynika, że zbrodniczy koronawirus został kilka lat temu opatentowany), to nic dziwnego, że znękana ludzkość nie ma już głowy do zajmowania się innymi sprawami. Ponieważ jestem ostatnio bezlitośnie chłostany między innymi za to, że Władysław Bartoszewski nie podpisał Deklaracji Terezińskiej, to ograniczam się do ogólnikowego zasygnalizowania sprawy, którą urzędowo powinni wyjaśnić jacyś pierwszorzędni fachowcy. Mówię o pierwszorzędnych fachowcach, bo nabrałem podejrzeń, że inni pierwszorzędni fachowcy zabrali się za uszczelnianie tej sprawy – o czym zresztą już pisałem – że mianowicie zbrodniczy koronawirus spadł z nieba na asteroidzie. Nawiasem mówiąc, „Gazeta Wyborcza”, jak to ma w zwyczaju, doniosła, że pan Szymon Szymankiewicz właśnie sporządził plakat, będący komentarzem do opinii, jaką wygłosił pewien ksiądz z Wrocławia. Powiedział mianowicie, że koronawirus jest karą za homoseksualizm. Plakat przedstawia tedy sylwetkę w kształcie przypisywanym czczonej w „kościele otwartym” Matce Boskiej Marksistowskiej, z aureolą w postaci zbrodniczego koronawirusa. Jestem pewien, że pan Szymankiewicz zostanie już wkrótce obwołany, a nawet obcmokany, jako „artysta światowej sławy”, na tej samej zasadzie, jak pan dr Jan Tomasz Gross został awansowany na „światowej sławy historyka”, chociaż tak naprawdę jest socjologiem. Nie można mu jednak tak całkiem odmówić zasług dla nauk historycznych, ponieważ wprowadził tam nową metodę badawczą w postaci „objawienia” i na tej podstawie napisał wiekopomne dzieło „Sąsiedzi”, obstalowane u niego przez starszych i mądrzejszych na użytek zapowiedzianego jeszcze w roku 1996 „upokarzania Polski”, żeby bez szemrania zadośćuczyniła żydowskim roszczeniom majątkowym dotyczącym tzw. „własności bezdziedzicznej”, którą prawem kaduka chciałyby odziedziczyć liczne przedsiębiorstwa przemysłu holokaustu, głównie w Stanach Zjednoczonych. Wracając tedy do pana Szymona Szymankiewicza, to niezależnie od tego, że tylko patrzeć, jak zostanie obcmokany, mógł przypadkowo spenetrować prawdę. Chodzi oczywiście o to, że skoro koronawirus nie jest karą za homoseksualizm – co „Gazeta Wyborcza” swoim autorytetem potwierdza – to w takim razie jest karą za co? Nietrudno się domyślić, że jest karą za antysemityzm, homofobię, rasizm i nietolerancję, w jakiej pogrąża się świat, a w szczególności – nasz nieszczęśliwy kraj - niepomny, że powinien bez gadania podporządkować się kierowniczej roli Herrenvolku z centralą na Bliskim Wschodzie – a wtedy epidemia koronawirusa zostanie błyskawicznie odwołana przez Niebo, podobnie jak zagłada, jaka w głębokiej starożytności miała spaść na niniwiaków z Niniwy. Długo się nie namyślając, poddali się oni pedagogice wstydu i – patrzcie Państwo! - zagłada została odwołana tak, że żadnemu niniwiakowi nie spadł nawet włos z głowy. Skoro tak, to widać wyraźnie, że Socjalistyczna Republika Niebieska, której delegatem na Polskę – kto wie? - może być sam pan redaktor Adam Michnik, staje w awangardzie walki o polityczną poprawność i nieubłagany postęp. W takim razie – próżno wierzgać przeciwko ościeniowi, co wytknął nam natchniony pan Szymon Szymankiewicz, dźgając mniej wartościowy naród tubylczy nieubłaganym palcem w chore z nienawiści oczy.
Z powodu zbrodniczego koronawirusa zaczynają dziać się rzeczy, które wcześniej – no, może z wyjątkiem okupacji niemieckiej i sowieckiej – nikomu by nie przyszły do głowy. To znaczy – niezupełnie – bo jednak Sława Przybylska wszystko przewidziała, śpiewając w jednej z piosenek, że „pociągi wstrzymaj, niech nigdy już ...” - i tak dalej. A właśnie na Dworcu Centralnym w Warszawie został zatrzymany dalekobieżny pociąg, bo jednemu pasażerowi przywidziało się, że inny pasażer może być zarażony zbrodniczym koronawirusem. Do zatrzymanego pociągu zbiegły się wszystkie służby, tajne i jawne, a nawet policja z psami, jako że nikt normalny nie przepuści okazji bliskiego spotkania III stopnia ze zbrodniczym koronawirusem i każdy chciałby się nim nacieszyć. Ciekawe, że pasażer, któremu się przywidziało, nie został ukarany surową karą, chociaż za samowolne zatrzymanie pociągu takie kary grożą. Skoro jednak dobrze chciał, to karać go nie można – jak to niezawisły sąd w Warszawie zadekretował w sprawie pana Frasyniuka, co to własnym ciałem bronił konstytucji przez policjantami.
W obliczu epidemii, jako kary za antysemityzm, homofobię, rasizm i nietolerancję, blednie nawet spór pana prezydenta Dudy z Naczelnikiem Państwa. Na mieście kolportowane są fałszywe pogłoski, jakoby prezydent Duda uzależnił podpisanie ustawy o przekazaniu 2 mld złotych na media publiczne od usunięcia pana prezesa Kurskiego z telewizji, co podobno Naczelnika Państwa, który najwyraźniej w Jacku Kursim sobie upodobał, „rozwścieczyło”. Nawiasem mówiąc, mamy ciekawą sytuację; jeden z braci Kurskich kieruje propagandą obozu „dobrej zmiany”, podczas gdy drugi – propagandą obozu zdrady i zaprzaństwa. Wyobrażam sobie, jak zaśmiewają się do łez podczas rodzinnych spotkań, ale dopóki „ciemny lud” kupuje i łyka jedno i drugie, to co sobie bracia Kurscy będą żałowali tym bardziej, że przecież nie bawią się za darmo. Wracając do pana prezydenta Dudy, który najwyraźniej już teraz zaczyna Naczelnikowi Państwa podskakiwać, do czego podobno dopinguje go Pierwsza Dama – to jest to zapowiedź tego, co będzie w razie jego wygranej w nadchodzących wyborach. Skoro już teraz, kiedy potrzebuje przecież PiS-owskiego aparatu wyborczego, jako, że nie ma własnego, zaczyna swojemu wynalazcy podskakiwać, to co będzie potem, kiedy już tego aparatu nie będzie potrzebował? Najwyraźniej pan prezydent Duda uznał, że sprawy zaszły tak daleko, iż Naczelnik Państwa nie może się już cofnąć i musi forsować jego kandydaturę bez względu na to, czy on go słucha, czy staje mu dęba. Krótko mówiąc – że Naczelnik Państwa wpadł w samołówkę i został zakładnikiem pana prezydenta, czyli jak zwykle – potknął się o własne nogi. Co prawda niektórzy podejrzewają, że z tymi całymi dwoma miliardami to zwykła ustawka, która ma przekonać wyborców, że pan prezydent Duda jest politykiem samodzielnym, ale jak powiadają – człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi. Jak tam było, tak tam było – któż jednak zagwarantuje, że pan prezydent niechby nawet i ustawki, nie potraktuje jako sposobności zdominowania Naczelnika Państwa? Na tym przykładzie wydać, jakim błędem jest dopuszczanie do sytuacji bezalternatywnych, zarówno na użytek wyborów prezydenckich w naszym bantustanie, jak i na użytek sojuszy.
Tymczasem rośnie orszak męczenników praworządności i do niezawisłego pana sędziego Tulei dołączył niezawisły pan sędzia Juszczyszyn, który swoje krzywdy zaprezentuje przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Kiedy Trybunał ujrzy ogrom męczeństwa, jakiego doświadczył z rąk zbrodniczego reżymu „dobrej zmiany” niezawisły pan sędzia Juszczyszyn, to już nie będzie się dłużej namyślał, tylko przysoli naszemu nieszczęśliwemu krajowi takie kary za Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, że nie tylko pan prezydent Duda, ale nawet Naczelnik Państwa weźmie dudy w miech.
Ujemne i dodatnie plusy epidemii koronawirusa
Trzeba było epidemii koronawirusa o zasięgu światowym, żeby sprawdziło się odkrycie Kukuńka, że są „plusy dodatnie i plusy ujemne”. Że są plusy dodatnie, to oczywista oczywistość i w związku z tym – żadne odkrycie – natomiast plusy ujemne – ooo, to już całkiem inna w dodatku szalenie poważna sprawa. Do niedawna jeszcze szalała w naszym nieszczęśliwym kraju i z tygodnia na tydzień nasila się nieubłagana walka o praworządność, a instytucje Unii Europejskiej, to znaczy Komisja Europejska, a w szczególności - Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu – coraz częściej i coraz energiczniej wtrącały się do tej kampanii. Wydawało się, że rząd „dobrej zmiany” lada chwila zostanie zmuszony do sromotnej rejterady w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa, a nawet samego Trybunału Konstytucyjnego, którego kompetencje zostały oficjalnie podważone przez panią Małgorzatę Gersdorf, zajmującą posadę Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego – ale zbrodniczy koronawirus sprawił, że wszystko zeszło na plan dalszy. Początkowo wydawało się, iż pojawienie się u nas koronawirusa jest plusem dodatnim, bo jakże by to wyglądało, gdyby wszędzie był koronawirus, a u nas nie? Moglibyśmy wpaść w jeszcze głębsze kompleksy, których i tak nam przecież nie brakuje z powodu rozbiorów, przegranych powstań, klęski wrześniowej, obydwu okupacji i wreszcie – komuny, a teraz dodatkowo – z powodu intensywnej pedagogiki wstydu, jaką stosują wobec naszego mniej wartościowego narodu przedstawiciele Herrenvolku. Skoro jednak koronawirus zawitał i do nas, to znaczy, że my też nie wypadliśmy sroce spod ogona i jednym susem dołączyliśmy do awangardy postępu. Z drugiej jednak strony koronawirus, to jednak koronawirus, więc z tego punktu widzenia jego pojawienie się można by uznać za plus ujemny. Jak widać, odkrycie Kukuńka wprowadza nas w potężny dysonans poznawczy. W takim na przykład Izraelu rząd zdecydował o odcięciu kraju od reszty świata, co rozmaitym złośliwcom dostarczyło pretekstu do fałszywych pogłosek, jakoby starsi i mądrzejsi nie mogli długo wytrzymać na terenie nieogrodzonym i czy z tego, czy z innego powodu tak czy owak w końcu znajdą się w getcie, które rzekomo zapewnia im optymalne warunki rozwoju. Nasz nieszczęśliwy kraj na razie ogrodzony, ani zamknięty nie został, ale i u nas doszło do niepokojących wypadków. Oto okazało się, że powracający z Niemiec Generalny Dowódca Rodzajów Sił Zbrojnych, pan generał Jarosław Mika, zaraził się tam koronawirusem. Teraz będzie musiał poddać się izolacji, badaniom i kwarantannie, a kto w tym czasie będzie bronił naszego osieroconego narodu? Kto będzie go prowadził do walki o wolność naszą i waszą? Na to pytanie nie ma odpowiedzi, bo nikt nie może zagwarantować, że epidemia koronawirusa pójdzie teraz po linii wojskowej, od najwyższego szczebla, aż do prostego szeregowca. W takiej sytuacji nawet kampania wyborcza na stanowisko prezydenta stopniowo traci swój ciężar gatunkowy.
W reakcji na tę postępującą lekkość bytu pan prezydent podjął działania w celu zaprezentowania się opinii publicznej naszego bantustanu w charakterze ojca narodu i w tym celu po raz kolejny stanął dęba swemu wynalazcy, uzależniając podpisanie ustawy o przyznaniu 2 mld złotych na media publiczne od wysadzenia Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Podobno Naczelnik Państwa zgrzytał zębami, ale w końcu Rada Mediów Narodowych przegłosowała usunięcie dotychczasowego prezesa, którego miejsce – jak powiadają – ma zająć pan Maciej Łopiński – ongiś w PZPR, potem sekretarz stanu w Kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a ostatnio przewodniczącego rady nadzorczej rządowej telewizji, w której będzie pełnił obowiązki prezesa, aż do ogłoszenia nowego konkursu, co nastąpi pewnie dopiero po wyborach prezydenckich, kiedy wyjaśni się, na jakim nieubłaganym gruncie stoimy i stać chcemy. Ale pan prezydent uznał, że kiełbasa wyborcza z prezesa Kurskiego, to za mało i podczas konferencji prasowej w towarzystwie pana ministra zdrowia ogłosił, że przeznacza 3 mld złotych na walkę z chorobami nowotworowymi i rzadkimi. Wzruszony minister zdrowia nie mógł się pana prezydenta nachwalić i wylewnie mu dziękował. Zatem – same plusy dodatnie, to znaczy – niestety nie same, bo jest też w plus ujemny – bo w myśl konstytucji pan prezydent nie ma żadnych kompetencji w sprawach finansów publicznych. Plusem dodatnim w tej sytuacji jest precedens, kiedy to pan prezydent przekazał miliard euro Ukrainie. Kto mu na to pozwolił i skąd te pieniądze się wzięły – tajemnica to wielka, a z faktu, że i nasz nieszczęśliwy kraj ma jakieś tajemnice, które mógłby chronić, powinniśmy czerpać radość i dumę, co jest niewątpliwie rodzajem plusa dodatniego.
Rząd w tej sytuacji nie chciał pozostawać w tyle, więc pan premier Morawiecki zwołał na godziny ranne 10 marca Sztab Kryzysowy, w którym obok premiera zasiadł też wicepremier Jarosław Gowin, natomiast nie zaproszono pana ministra i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Czyżby epidemia koronawirusa dodatkowo osłabiła pozycję pana Ziobry w walce o schedę po Jarosławie Kaczyńskim – i tak już zagrożoną pogróżkami ze strony Komisji Europejskiej, Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i tubylczego Sądu Najwyższego? Tak czy owak rząd zarządził odwołanie wszystkich imprez masowych i podjął wiele innych środków ostrożności. Zgodnie z przepisami impreza ma charakter masowy, jeśli bierze w niej udział co najmniej 1000 osób. Godzi to przede wszystkim w kampanię wyborczą pana prezydenta Andrzeja Dudy, z którym spotykają się tysiące zwolenników. Jak widzimy, w pewnych okolicznościach plus dodatni może nabrać cech i charakteru plusa ujemnego, co dodatkowo komplikuje wiekopomne odkrycie Kukuńka.
Tego samego dnia, kiedy na zaproszenie pana premiera obradował Sztab Kryzysowy, pan prezydent zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która miała podjąć stosowne kroki przeciwko epidemii zbrodniczego koronawirusa. W skład RBN wchodzi pan prezydent, pan premier, szef Ministerstwa Obrony, któremu niestety rozchorowali się niektórzy generałowie, szef MSW i koordynator tajnych służb, szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych , szefowie ugrupowań politycznych mających klub parlamentarny, szef Kancelarii Prezydenta oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej Sejm w tempie stachanowskim, znanym z poprzedniej kadencji, uchwalił specustawę przeciwko zbrodniczemu koronawirusowi, którą jeszcze tego samego dnia zatwierdził Senat, a pan prezydent podpisał – o czym też poinformował w orędziu do narodu, wygłoszonym wieczorem 10 marca. W obliczu tak doniosłych wydarzeń mało kto zauważył kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej, co z punktu widzenia obozu „dobrej zmiany” jest oczywiście plusem ujemnym, ale z punktu widzenia obozu zdrady i zaprzaństwa – plusem dodatnim.
Czy już czas spieprzać z kraju?
Stanisław Michalkiewicz wypowiada się na temat podnoszenia płacy minimalnej przez rząd dobrej zmiany, Janusza Korwin-Mikke, Ozjasza Goldberga, masonerii, afery "żelazo" oraz Józefa Piłsudskiego i jego polityki.
© Stanisław Michalkiewicz
12-15 marca 2020
www.MagnaPolonia.org / www.Michalkiewicz.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
12-15 marca 2020
www.MagnaPolonia.org / www.Michalkiewicz.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Ilustracja © brak informacji / za: www.youtube.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz