Rocznicowe rozpamiętywanie
Jak wiadomo, najwybitniejszym ekonomistą wszechczasów, a w każdym razie – okresu naszej sławnej transformacji ustrojowej, jest pan prof. Leszek Balcerowicz. Wprawdzie złe języki, których na tym świecie pełnym złości nie brakuje utrzymują, że pan prof. Balcerowicz tylko swoimi słowami powtarzał sugestie, jakie szeptali mu do ucha dwaj inni ekonomiści wszechczasów: Jeffrey Sachs i stary finansowy grandziarz Jerzy Soros – ale kto by tam słuchał tego, co ludzie, a zwłaszcza złe języki wygadują?
Tylko patrzeć, jak takie opinie zostaną uznane za „mowę nienawiści” i będą surowo karane, podobnie jak „antysowiecka agitacja”, o której mówił art. 58 kodeksu karnego Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Sowieckiej. Ten przepis dostarczył pozorów legalności dla uśmiercenia milionów ludzi, podobnie jak dla uwięzienia jeszcze liczniejszych milionów w syberyjskich łagrach. Dzisiaj pamięć o syberyjskich łagrach powoli wygasa, ponieważ przebywali w nich ludzie zaliczani do mniej wartościowych narodów tubylczych, nad których zagładą koncepcyjnie pracowali przedstawiciele narodu przodującego, jak np. Naftali Aronowicz Frenkiel, który wynalazł system tzw. „kotłów”, co to przyprawił o śmierć co najmniej tylu ludzi, ile komory gazowe w kacetach niemieckich. Więc tylko patrzeć, jak pa prof. Balcerowicz zostanie objęty ochroną przed mową nienawiści, podobnie, jak inny nasz skarb narodowy w osobie pani Olgi Tokarczuk.
Akurat tak się składa, że w chwili, gdy piszę te słowa, ochrona ta jeszcze nie obowiązuje, a w dodatku właśnie minęło 30 lat od proklamowania sławnego „planu Balcerowicza”, któremu ówczesna propaganda przypisywała jeszcze większą rolę, niż propaganda stalinowska planowi 6-letniemu. Co prawda żaden z poetów przezornie nie wychwalał już „planu Balcerowicza” mową wiązaną, jak to miało miejsce w przypadku planu 6-letniego („Sześcioletni wielki wielki plan!”, albo już bez takiego zadęcia: „Plan sześcioletni córeczko, to jest tak wiele! To na naszej szarej uliczce – świeża zieleń. To nowa szkoła dla ciebie i innych dzieci. To boisko sportowe i piłka, co w niebo wzleci. To książka, to milion książek o najciekawszych sprawach. To kule na choinkę lśniące, to coraz piękniejsza Warszawa. To traktory, co pola zaorzą, to turbiny, co prąd pędzą na wieś, to okręty co płyną przez morze...” - i tak dalej) – ale znany z „postawy służebnej” pan Tadeusz Mazowiecki, który przy prof. Balcerowiczu został „pierwszym niekomunistycznym premierem” ogłosił, że „wobec planu Balcerowicza nie ma alternatywy”. Tak zarządziło.
„Plan Balcerowicza” składał się z pakietu ustaw, uchwalonych tuż przed Sylwestrem, kiedy to prawodawcy nie mają już głowy do takich spraw – toteż przegłosowano je w Sejmie i Senacie bez czytania – bo jak „nie ma alternatywy”, to po co czytać? Przekonałem się o tym kilka miesięcy później, kiedy ustawy te zaczęły wchodzić w życie, budząc najpierw niedowierzanie, a potem żywiołowy sprzeciw. Zagadnąłem wtedy jednego z prawodawców, dlaczego się sprzeciwia, skoro za tymi ustawami wcześniej głosował. W niepojętym przypływie szczerości przyznał się, że głosował bez czytania – podobnie jak zdecydowana większość ówczesnych prawodawców.
Wśród owego pakietu ustaw była ustawa o uporządkowaniu stosunków kredytowych. Wprowadzała ona tak zwaną „zmienną stopę oprocentowania” to znaczy – zamiast ustalonych w umowie kredytowej z bankiem, dajmy na to, 4 procent rocznie – 40 procent. Postawiło to ówczesnych kredytobiorców w Polsce z dnia na dzień w obliczu bankructwa. Warto zatrzymać się chwilę nad tym, kim byli ówcześni kredytobiorcy. Otóż byli to drobni przedsiębiorcy – bo wielcy mieli się pojawić dopiero później, dzięki rozmaitym aferom, z Funduszem Obsługi Zadłużenia Zagranicznego na czele – oraz zamożniejsi chłopi. To ich ustawa ta postawiła w obliczu bankructwa, nieodwracalnie łamiąc kręgosłup zalążkowi polskiej klasy średniej i oczyszczając w ten sposób przedpole dla uwłaszczonej nomenklatury, no i rozmaitych filutów zagranicznych. Bo równolegle z ustawą o uporządkowaniu stosunków kredytowych „plan Balcerowicza” przyniósł symetryczne podniesienie oprocentowania lokat terminowych w bankach komercyjnych – do 80 i nawet 100 procent rocznie. Trzecim elementem było zamrożenie kursu walutowego co najmniej na rok na poziomie 9,5 tys. złotych za dolara. W rezultacie semiccy banksterzy ze wschodniego wybrzeża Ameryki przybywali do Polski z walizkami dolarów, które po sztywnym kursie wymieniali na złotówki, umieszczali na lokatach w komercyjnych bankach, a po upływie roku odbierali depozyty ze 100-procentowym zyskiem, wymieniali złotówki na dolary według tego samego kursu i wracali do domu. W ten sposób został uruchomiony przepływ pieniędzy od polskich kredytobiorców, za pośrednictwem komercyjnych banków, do semickich banksterów, którzy – jak się szacuje – wyciągnęli z biednej Polski ponad 17 miliardów dolarów. W nagrodę za tę kombinację chcieli podobno udelektować pana prof. Balcerowicza Nagrodą Nobla z ekonomii, ale sprawa jakoś się rozmyła i pan prof. Balcerowicz nie został ekonomistą światowej sławy, tylko kimś w rodzaju „geniusza karpackiego”, którym to tytułem cieszył się I sekretarz rumuńskiej partii komunistycznej Mikołaj Ceaucescu.
Jak zauważyli już dawno wymowni Francuzi – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedy więc kierownicy organizacji przemysłu holokaustu zorientowali się, jak łatwo można zoperować Polskę pod rządami „geniuszy karpackich”, zaraz przystąpili do presji w kierunku przeforsowania ustawy o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich, obejmującej transfer majątkowy w nieruchomościach na sumę od 7 do 10 mld dolarów. Ta ustawa weszła w życie w roku 1997, a zanim to nastąpiło, ówczesny sekretarz Światowego Kongresu Żydów Izrael Singer, zapowiedział wyszlamowanie Polski pod pretekstem „restytucji własności bezdziedzicznej”, co właśnie wchodzi w fazę realizacji. W tej sytuacji niepodobna nie zauważyć, że – niezależnie od innych aspektów - „Plan Balcerowicza” którego 30-letnią rocznicę właśnie obchodzimy, był dla sojuszników naszego Najważniejszego Sojusznika rodzajem rozpoznania walką.
Apel Stanisława Michalkiewicza!
Jeśli nie przeciwstawimy się totalniakom, wezmą nas za mordę!
Stanisław Michalkiewicz komentuje słowa marszałka Senatu, profesora Tomasza Grodzkiego, który stwierdził, że doświadcza nienawiści i zorganizowanego hejtu jak Paweł Adamowicz czy ksiądz Jerzy Popiełuszko. Odnosi się ponadto do doniesień, że zanim Tomasz Grodzki został marszałkiem Senatu, brał prezenty od swoich pacjentów.
Pan Stanisław wypowiada się także na temat Platformy Obywatelskiej i kandydatów do objęcia przewodnictwa partii. Zdaniem Pana Stanisława wygra kandydat, który da najlepsze gwarancje poparcia dla Donalda Tuska w kolejnych wyborach prezydenckich.
Komentuje także wypowiedź Szymona Hołowni, który stwierdził, że na sądzie ostatecznym będą go sądzić świnie, które zjadł w życiu.
Zdrada nr 447
Spotkanie Stanisława Michalkiewicza w Świdnicy 09.01.2020 r. Po wykładzie odbyła się zwyczajowa dyskusja z publicznością nad bieżącymi tematami i wydarzeniami polityczno-społecznymi.
Ilustracja © brak informacji / za: www.youtube.com
Wideo 1 © Stanisław Michalkiewicz / za: www.youtube.com
Wideo 2 © asmeredakcja / za: www.youtube.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz