Matuzalem europejskiej kultury zmarł w roku 1998 i zaledwie nieco ponad miesiąc zabrakło mu do ukończenia 103 lat. Gdy wcześniej obchodził swoje setne urodziny, fetowali go czołowi politycy Starego Kontynentu.
W Stuttgarcie odbyły się z tej okazji państwowe uroczystości z udziałem czołowych polityków niemieckich – prezydenta Romana Herzoga oraz kanclerza Helmuta Kohla. A prezydent Francji François Mitterand opublikował 29 marca 1995 roku na cześć dostojnego jubilata tekst we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Ówczesny gospodarz Pałacu Elizejskiego porównał go do takich gigantów literatury, jak Johann Wolfgang Goethe czy Stendhal. „Jego myśl rzuca wyzwania modom i wywołuje spory” – stwierdził.
Biorąc to wszystko pod uwagę nasuwa się wniosek, że jeśli nawet Ernst Jünger – bo o nim mowa – głosił opinie kontrowersyjne, to jednak należał do głównego nurtu europejskiej kultury. A przecież biografia tego niemieckiego prozaika i eseisty świadczy zarazem o tym, że ukształtował go system wartości, uznany po roku 1945 przez autorytety zachodnich liberalnych demokracji za dziedzictwo przeszłości, którą należy przezwyciężyć.
Cenzurował listy
Jünger był właściwie świadkiem całego XX stulecia – od zmierzchu belle époque do okresu po zimnej wojnie, w którym obwieszczono, że wraz z upadkiem realnego socjalizmu i rozpadem Związku Sowieckiego historia szczęśliwie dobiegła kresu.
W trakcie pierwszej wojny światowej walczył – wpierw jako szeregowiec, a potem dowódca kolejno plutonu i kompanii – na froncie zachodnim, głównie we Francji. Był czternastokrotnie ranny.
Cesarstwo Niemieckie uhonorowało dzielnego młodego oficera Krzyżem Żelaznym Pierwszej Klasy oraz Orderem Hohenzollernów. Z tego czasu pochodzą pamiętniki Jüngera „W stalowych burzach” (1920). Kiedy wybuchła druga wojna światowa pisarz służył już w randze kapitana Wehrmachtu. Nie brał jednak udziału w działaniach bojowych. Sporo czasu spędził w okupowanym przez Niemców Paryżu zajmując się między innymi cenzurą listów. W tamtym czasie utrzymywał kontakty z francuskimi kręgami artystycznymi.
Nadszedł jednak moment krachu III Rzeszy. Jünger znalazł się w brytyjskiej strefie okupacyjnej. Został w niej objęty zakazem druku, zdjętym w roku 1949.
To co „trwałe”
Czy był narodowym socjalistą – że sobie zasłużył na represje? Był niemieckim nacjonalistą. W międzywojniu należał do czołowych myślicieli związanych z ruchem, który do dziejów Niemiec przeszedł pod nazwą Konserwatywna Rewolucja.
Było to wielonurtowe i wewnętrznie zróżnicowane zjawisko będące odpowiedzią na klęskę Niemiec w roku 1918 i ład wersalski. Rewolucyjni konserwatyści krytycznie odnosili się do politycznego i kulturowego spadku po oświeceniu, który znacząco odcisnął się na XIX wieku. Kontestowali mieszczańskie cnoty, demokrację parlamentarną, liberalizm, pacyfizm. Afirmowali postawy heroiczne i rycerskie.
Byli oponentami Republiki Weimarskiej, widząc w niej narzucony z zewnątrz sztuczny twór, który naród niemiecki ograniczał, osłabiał i poniżał. Nic dziwnego, że wśród nich nie zabrakło młodych ludzi tłumiących separatystyczne wystąpienia w granicach państwa niemieckiego (między innymi na Górnym Śląsku czy w Palatynacie) oraz zrywy komunistów.
Nie oznacza to jednak, że rewolucyjni konserwatyści nostalgicznie odnosili się do przeszłości. Dalecy byli od prób wskrzeszania starego porządku feudalnego. Interesowało ich nie to, co „stare”, lecz to, co „trwałe”. Poszukiwali syntezy tradycji z nowoczesnością – takiej, która współbrzmiałaby z niemieckimi aspiracjami mocarstwowymi.
Motywowany nacjonalizmem negatywny stosunek do Republiki Weimarskiej sprawił, że część rewolucyjnych konserwatystów przyłączyła się później do nazistów. Niemniej czołowe postaci ruchu stały się w III Rzeszy dysydentami płacąc za to w niektórych przypadkach najwyższą cenę.
Odebrać władzę Hitlerowi
Przykładem może być Edgar Julius Jung. W roku ubiegłym krakowski Ośrodek Myśli Politycznej wydał traktat tego polityka, prawnika i publicysty pod wymownym tytułem „Władztwo miernot. Jego rozpad i zastąpienie przez Nowe Imperium” (1930).
To napisane błyskotliwie kanoniczne dzieło Konserwatywnej Rewolucji. Skądinąd dziś uderza ono swoją aktualnością w takich kwestiach, jak choćby kryzys rodziny czy tak zwane równouprawnienie kobiet. Autor wręcz okazał się prorokiem jeśli chodzi o współczesne patologie feminizmu i genderyzmu.
Jung był zwolennikiem monarchii elekcyjnej i opowiadał się za odebraniem Adolfowi Hitlerowi władzy. Oponował przeciw przemocy bojówek SA i wszelkim innym przejawom ulicznych rządów brunatnej tłuszczy. Został zamordowany przez narodowych socjalistów w roku 1934.
Był zdecydowanym antykomunistą i w ogóle wrogiem lewicy, czego nie można powiedzieć o Ernście Jüngerze. Pisarzowi bliżej bowiem było w ramach Konserwatywnej Rewolucji do środowiska narodowych rewolucjonistów (choć nie można go w pełni z nimi utożsamiać).
Oni zaś uważali, że wzrost potęgi Niemiec i powstrzymanie ekspansji kosmopolitycznej finansjery muszą iść w parze z upodmiotowieniem mas. Dlatego postulowali lewicowe rozwiązania społeczne, a niektórzy z nich – jak polityk i pisarz Ernst Niekisch – byli nawet za zawarciem niemiecko-sowieckiego sojuszu przeciw liberalnym, mieszczańskim demokracjom Zachodu.
Robotnik, nie proletariusz
Znamienne, że cieszącego się już sławą Jüngera chcieli pozyskać zarówno naziści, jak i komuniści. On jednak odmówił i jednym, i drugim. Nazistom zarzucał, że nie są żadną siłą rewolucyjną, lecz formacją mieszczańską, a komunistom – że jako ekspozytura Kremla stanowią narzędzie obcego państwa. Powody można zresztą mnożyć.
Przede wszystkim jednak pisarz zwątpił, że jest dla niego miejsce na niemieckiej scenie politycznej. Nie widział dla swoich poglądów przestrzeni w żadnej partii – z pewnością jego radykalne przekonania nie były bardziej nazistowskie niż sam nazizm, wręcz odwrotnie. Jünger był po prostu konsekwentnym antysystemowcem, wolnym duchem dostrzegającym manowce buntowniczości.
Wiele lat potem w powieści „Eumeswil” (1977) użył pojęcia „anarcha”. Komuś, kto godny jest tego miana – w odróżnieniu od anarchisty – nie przyświecają cele polityczne. Zależy mu przede wszystkim na zachowaniu wewnętrznej osobistej suwerenności. To jej potrzebuje, a nie obalania jakiejkolwiek politycznej władzy.
Anarchista – czytamy w „Eumeswilu” – jest istotą społeczną. Może być wykorzystywany przez tych, którzy chcą obalić rząd, ponieważ sami chcą rządzić. Anarcha zaś jest samotnikiem. Nie daje się wplątywać w międzyludzkie intrygi.
Nie zmienia to faktu, że Jünger na przełomie lat 20. i 30. komentował niemiecką rzeczywistość polityczną. Przyjmował jednak perspektywę ponadpartyjną.
Zaowocowało to jego najbardziej znaną książką filozoficzną „Robotnik: panowanie i forma bytu” (1932). Tytułowa figura symbolizuje nowoczesność. Nie jest to bynajmniej proletariusz w marksistowskim sensie tego słowa.
Zdaniem Jüngera, w nowoczesnym świecie robotnikiem jest każdy człowiek niezależnie od pozycji społecznej. Wszystko stało się jedną wielką fabryką. Nawet odpoczynek jest pracą – chodzi o rekreację i sport. XIX-wieczny mieszczański spokój odszedł w przeszłość.
Nowoczesne społeczeństwo – wyjaśnia Jünger – stanowi zespół naczyń połączonych. Brak w nim miejsca na liberalny indywidualizm.
Media modelują zbiorową wyobraźnię
Pisarz obrazowo to w „Robotniku” przedstawia: „Uczestnikiem konstrukcji organicznej nie można zostać drogą indywidualnego aktu woli, a zatem jakiegoś aktu swobód obywatelskich, ale przez rzeczywiste powiązania, warunkowane specjalistycznym charakterem pracy. Równie łatwo (…) wstąpić można do jakiejś partii lub z niej wystąpić, jak trudno jest wystąpić z takiego rodzaju związków, do których się przynależy, jako na przykład odbiorca energii elektrycznej”.
W „Robotniku” oprócz refleksji dotyczących przemian cywilizacyjnych są również trafne uwagi odnoszące się do nowych metod walki politycznej – takich, jak choćby sztuka perswazji na oczach całego świata. Dzięki nowoczesnej technice rośnie rola mediów. A one modelują zbiorową wyobraźnię oddziałując na emocje tłumów.
„Istnieje zasadnicza różnica – tłumaczy Jünger – czy konfrontacja przebiega z buntowniczymi książętami, kastami wojowników, z ludami górskimi i bandami rabusiów, czy też z wykształconymi na europejskich uniwersytetach adwokatami, członkami parlamentów, dziennikarzami, laureatami Nagrody Nobla i ludnością, u której obudzono zmysł humanitarystycznego frazesu i abstrakcyjnej sprawiedliwości”.
Brzmi to bardzo znajomo. Bo przecież w XXI stuleciu codziennością są sytuacje, w których politycy bałamucą społeczeństwa odwoływaniem się do racji moralnych przeciwstawianych egoizmom narodowym, choć tak naprawdę za fasadą takich zabiegów forsują oni jak najbardziej rozwiązania służące swoim czy czyimś partykularnym interesom.
Trzech Żydów na śniadanie
Czy Jünger będąc nacjonalistą podzielał antysemityzm narodowych socjalistów?
Odpowiedź twierdzącą może nasuwać tekst „O nacjonalizmie i kwestii żydowskiej” (1930). W nim autor atakował Żydów za to, że stali się – według niego – beneficjentami liberalnego, mieszczańskiego ładu.
Ale w innym tekście – „»Nacjonalizm« i nacjonalizm” (1929), stwierdzał: „nie jest oznaką nacjonalisty, że już na śniadanie zjada trzech Żydów – antysemityzm nie jest dla niego kwestią o istotnym znaczeniu. Komuś, kto nie może obejść się bez definicji, powiedzmy: nacjonalizm, o ile jest zjawiskiem politycznym, dąży do narodowego, socjalnego, obronnego i autorytarnie ustrukturowanego państwa Niemców”.
Obecnie lektura tych tekstów musi uwzględniać kontekst historyczny. Można do Jüngera mieć pretensje, że bagatelizował antysemityzm nazistów, lecz zarazem nasuwa się domniemanie, iż pisarzowi nie mieścił się w głowie scenariusz Holokaustu. Miał wśród przyjaciół zasymilowanych Żydów, jak pochodzący z Rumunii rewolucyjno-konserwatywny myśliciel Valeriu Marcu. A gdy nadeszła III Rzesza udał się na emigrację wewnętrzną i nie zabierał głosu w sprawach politycznych.
But na różne stopy
Czy jednak w jego twórczości nie pojawiały się aluzje do dyktatury Hitlera i niemieckich planów podboju Europy? To pytanie powinni stawiać sobie czytelnicy powieści „Na Marmurowych Skałach” (1939).
Mamy w niej do czynienia z oniryczną wizją jakiejś słonecznej śródziemnomorskiej krainy, którą zamieszkuje pasterski lud uprawiający winorośl. Jego sielskie życie przerywa brutalny najazd barbarzyńców pod wodzą Nadleśniczego.
A zatem, czy jest to alegoryczny obraz cywilizacji europejskiej zaatakowanej przez III Rzeszę? Wbrew nasuwającym się skojarzeniom Jünger wzdragał się przed taką interpretacją powieści i to z bardzo różnych powodów.
Po pierwsze kierował się względami estetycznymi – nie zamierzał uprawiać literatury zaangażowanej w bieżącą politykę. Po drugie, nie chciał, aby spadły na niego represje ze strony władz niemieckich, lecz zarazem obawiał się też – co może obecnie wydać się zaskakujące – że utwór zostanie propagandowo wykorzystany przez reżim Hitlera.
Zdaniem autora polskiego przekładu „Na Marmurowych Skałach” Wojciecha Kunickiego, w grę wchodziła ewentualność, że narodowi socjaliści zinterpretują powieść „jako wielką metaforę Niemiec zagrożonych przez siły »zachodniego nihilizmu« i »wschodniej anarchii«”. Jünger więc określił swoje dzieło mianem „buta, który pasuje na różne stopy”.
To co najlepsze, jest za darmo
Pisarz zawsze chadzał własnymi ścieżkami. Miał rozległe zainteresowania. Jeszcze w pierwszej połowie lat 20. uczęszczał w Lipsku na wykłady z zoologii i filozofii, studiów jednak nie skończył. Jedną z jego pasji było kolekcjonowanie owadów.
Eksperymentował z substancjami psychoaktywnymi, co znalazło odzwierciedlenie w zbiorze esejów „Przybliżenia. Narkotyki i upojenie” (1970). W książce tej opisał między innymi swoje doświadczenia z LSD.
Frapująca jest kwestia religijności Jüngera. Urodził się w Heidelbergu w rodzinie protestanckiej. Później – co charakteryzowało osoby z kręgów Konserwatywnej Rewolucji – był pod wpływem neopogańskiej, „dionizyjskiej” filozofii Fryderyka Nietzschego, która oskarżała chrześcijaństwo o gloryfikację tego, co w człowieku liche.
Do pytań o duchowość pisarza skłania lektura „Na Marmurowych Skałach”. W powieści tej jest choćby fragment, w którym padają następujące słowa narratora: „wszystko, co cenne, otrzymujemy tylko dzięki przypadkowi. To, co najlepsze, jest zawsze za darmo”.
W następnym akapicie zaś czytamy o bezpośredniości cechującej jednego z bohaterów: „Zasadą jego było, by ludzi, z którymi się stykaliśmy, traktować jak rzadkie znaleziska odkryte podczas wędrówki. Nazywał ich optymatami uważając, że wszyscy należą do urodzonej szlachty tego świata, że każdy złożyć nam może w ofierze dobro najwyższe. Uważał ich za naczynia cudowności, przyznając im jako wzniosłym wzorom prawa książęce. I rzeczywiście, zauważyłem, że wszyscy w jego obecności rozwijali się na podobieństwo roślin przebudzonych ze snu zimowego, nie tyle stając się lepszymi, co bardziej sobą”.
Loyola vs. Luter
Z kolei w eseju „Pokój” (1945) Jünger konstatował, że zmorą Europy jest nihilizm (jedno z kluczowych pojęć filozofii Nietzschego) będący dzieckiem liberalizmu. Recepty pisarz upatrywał w zjednoczeniu narodów europejskich („po raz pierwszy od czasu imperium Karola Wielkiego”), lecz wskazywał, iż potrzebują one duchowego spoiwa – chrześcijaństwa.
Natomiast we wspomnieniach „Przeminęła siedemdziesiątka I” (1980) nie krył swojego zachwytu barokowym wnętrzem katedry jezuitów w Rzymie, a zwłaszcza tym, jak zostały przedstawione kontrreformacyjne treści: przeciwstawienie świętego Ignacego Loyoli Marcinowi Lutrowi.
Wreszcie w zbiorze aforyzmów „Nożyce” (1990) notował: „W ateistycznym przedpolu transcendencja nie odgrywa już jakiejkolwiek roli – stąd śmierć traci swą godność a ból przeciwwagę. Śmierć staje pośrodku; drogę ogarnia szarość. Czerwone światła stanowiącej poszczególne stacje; tam prześladowanemu odbiera się rodzinę, mieszkanie, ubiory, a w końcu życie. Traci przyjaciół, większość opuszcza go już o zmroku”.
I kontynuował: „Człowiek jest samotny; staje się jednostką. Życie można mu zrabować; śmierć jest darem. Możliwość, jaką przedstawiał sobą będąc indywiduum nie ginie – ulega uzupełnieniu. Fakt, że przetrwa fale przyboju, jest konsolacją dla umierającego. Tam gdzie potrzebował natychmiastowej pomocy, pozostaje tania pociecha. Ale jest ona prawdą, i to chyba jedyną. Jeśli nie będzie się jej przedstawiało w kulcie jak i w sztuce, wówczas najbliżsi oraz gmina złożą świadectwo, iż pogodzili się z płaską mechaniką zniszczenia”.
Błogosławieństwo Jana Pawła II
„Nożyce” zwróciły uwagę świętego Jana Pawła II. Jedno ze źródeł podaje nawet, że papież Polak udzielił niemieckiemu pisarzowi błogosławieństwa. A w roku 1996, Jünger liczący sobie wtedy 101 lat, przyjął wiarę katolicką.
Wracając zaś do hołdu złożonego mistrzowi pióra w setną rocznicę jego urodzin przez François Mitteranda warto przypomnieć, iż w świetle „antyfaszystowskich” wartości ówczesny prezydent Francji także nie miał czystej karty. W młodości Mitterand działał w nacjonalistycznej organizacji Ognisty Krzyż. A w okresie drugiej wojny światowej był nawet urzędnikiem kolaborującego z III Rzeszą państwa Vichy.
W odróżnieniu od Mitteranda, Ernst Jünger miał bardziej komfortową sytuację. Nie był politykiem. Nie musiał dostosowywać się do trendów, które zdominowały Europę po roku 1945. Był wolny od wszelkich koniunktur. I dlatego pozostał anarchą.
© Filip Memches
27 marca 2020
źródło publikacji: „Naziści byli dla niego za mało radykalni. W III Rzeszy udał się na wewnętrzną emigrację”
www.Tygodnik.TVP.pl
27 marca 2020
źródło publikacji: „Naziści byli dla niego za mało radykalni. W III Rzeszy udał się na wewnętrzną emigrację”
www.Tygodnik.TVP.pl
Notatka od Autora:
Wszystkie powyższe cytaty z twórczości Ernsta Jüngera pochodzą z polskich przekładów autorstwa Wojciecha Kunickiego.
Źródła:
• Edgar Julius Jung „Władztwo miernot. Jego rozpad i zastąpienie przez Nowe Imperium”, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2019
• Ernst Jünger „Przybliżenia. Narkotyki i upojenie”, Fundacja Augusta Hrabiego Cieszkowskiego, Warszawa 2013
• Ernst Jünger „Publicystyka polityczna 1919-1936”, Wydawnictwo ARCANA, Kraków 2007
• Ernst Jünger „Węzeł gordyjski. Eseistyka lat pięćdziesiątych”, Wydawnictwo ARCANA, Kraków 2013
• Peter D. Krause „Angepasste Welt: Studien, Reden, Essays über rhetorische Kultur und romantische Politik”, Quartus-Verlag 2009
• „Literatura na Świecie”, nr 9 (182), wrzesień 1986
• „Stańczyk. Pismo Konserwatystów i Liberałów”, 3 (26) 1995
• „Rewolucja Konserwatywna w Niemczech 1918-1933”, wybór i opracowanie – Wojciech Kunicki, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1999
• Andreas Wolf „Z2”, Die Books on Demand 2018
Ilustracja © Frank Mächler / za: www.rhein-zeitung.de
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz