OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Mieszkaniowa katastrofa

Piramida potrzeb Maslowa dzieli ludzkie pragnienia na 5 kategorii. Maslow uznał także, że każdy człowiek potrzebuje zaspokoić potrzeby niższego rzędu, aby móc realizować te wyższe. W związku z tym absolutnie konieczne jest pozwolić zrealizować potrzeby najniższego rzędu, będące podstawami, pozwalającymi zapewnić egzystencję. Do tej kategorii należą potrzeby fizjologiczne (głód, sen, prokreacja). Nieco wyżej znajdują się potrzeby związane z bezpieczeństwem (dochody, stabilna praca, zabezpieczenie przed chorobami i nagłymi wypadkami). Dopiero po zrealizowaniu tych dwóch poziomów potrzeb człowiek może myśleć o realizacji trzech wyższych rzędów, do których zaliczają się: przynależność, szacunek i samorealizacja.

Piramida Maslowa nie została wspomniana tutaj przypadkowo. Niniejszy artykuł dotyczyć będzie nieruchomości w Polsce, a dokładniej mówiąc budynków mieszkalnych, jak i samych mieszkań. Człowiek pozbawiony mieszkania nie jest w stanie zaspokoić swoich najniższych instynktów, co naturalnie nie pozwala mu także realizować się w obszarze potrzeb wyższego rzędu. Nie jest bowiem możliwe, by nieposiadający swoich „własnych czterech kątów” Kowalski, mógł zajmować się tworzeniem piękna, naprawą państwa lub chociaż pomocą bliźnim. W tym miejscu należy zadać sobie pytanie, jak wygląda w chwili obecnej sytuacja na rynku mieszkań w Polsce.

Mieszkaniowa katastrofa


Szacuje się, że nawet do 45% Polaków i Polek w wieku 25- 34 mieszka z rodzicami. Liczba ta jest porażająca. Ponad 40% ogółem oddawanych do użytku, nowych mieszkań jest kupowana przez inwestorów. Następnie mieszkania zostają wynajmowane, czym zapewniają stałe źródło dochodu osobom bogatym. Rządowy program Mieszkanie+ okazał się niewypałem. Zamiast 100 000 nowych mieszkań, powstało ich 800.

Nie trzeba być ekspertem, by dostrzec, że sytuacja jest poważna. Miliony obywateli III Rzeczpospolitej nie stać na własne mieszkanie, podczas gdy demoliberalne elity rozpaczają w swoich mediach, jakim to wstydem jest przyjmować gości w mierzącym 55m2 mieszkaniu. Ich celem jest przekonanie Narodu, że powinien pracować więcej niż zezwala na to kodeks pracy, aby móc wynająć większe mieszkanie po zawyżonych, przez rynek cenach! Zmęczony wielogodzinną pracą i brakiem „własnego kąta” człowiek nie marzy o samorealizacji, możliwości wpływu na pożyteczne reformy państwa itp. Nie ma bowiem na to sił. Dlaczego jest to korzystne dla elit pozostawmy pytaniem retorycznym.


Problemy rynku mieszkaniowego


Od lat w Polsce obecny jest trend wzrostu cen mieszkań. Powszechnie uchodzą one za najbezpieczniejszą inwestycję. Powoduje to duże zainteresowanie wśród Polaków i Polek zakupem mieszkań pod przyszły wynajem. Jeszcze kilka lat temu dotyczyło to głównie dużych miast (zwłaszcza ośrodków akademickich). Sytuacja zmieniła się wraz ze zmianami demograficznymi i co za tym idzie narodowościowo- etnicznymi, jakie zaszły wraz z otwarciem się III RP na miliony imigrantów ze wschodu (zwłaszcza Ukrainy). Przybycie do Polski kilku milionów osób, które także potrzebowały dachu nad głową, jest z resztą odrębnym problem, o którym napiszę później. Wpływ na wzrost cen mieszkań mają także wyższe koszty pracy i wzrost cen materiałów budowlanych, co wpływa w prosty sposób na wzrost kosztu budowania domu. Deweloperzy uważają, że tylko w latach 2017-2019 koszt wybudowania 1m2 wzrósł aż o 30%. Znacznie spada także podaż gruntów przeznaczonych pod zabudowę mieszkalną, ale także przemysłową. Wynika to z ograniczonych zasobów, jakimi dysponuje nie tylko Polska, gdyż to dotyczy to z oczywistych przyczyn całej planety. Przekłada się to także na wysokie ceny samych działek.

Deweloperzy nie ukrywają, że problem dostępności gruntów przeznaczonych pod zabudowę mieszkalną mogłaby rozwiązać zmiana przeznaczenia gruntów rolnych. W sposób naturalny zwiększyłoby to dostępność terenów, na których deweloperzy mogliby postawić nowe bloki, lecz jednocześnie znacznie zredukowałoby to obszary zielone oraz zmniejszyło powierzchnię wykorzystywaną do upraw, co z pewnością wpłynęłoby na wzrost cen żywności, jak i części produktów pochodzenia roślinnego, oraz zwierzęcego. Na szczęście samorządy dość często sceptycznie podchodzą do tego zagadnienia.

Przedstawione powyżej problemy dotyczą nie tylko deweloperów czy innych podmiotów utrzymujących się budownictwa, ale także pojedynczych osób marzących o wybudowaniu własnego domu lub chcących kupić mieszkanie albo kawalerkę.

Wspomniane zostało już napłynięcie do Polski olbrzymiej ilości imigrantów. Wiązało się to z koniecznością stworzenia im warunków do życia. Są to przede wszystkim praca, która była głównym powodem ich przybycia, ale także mieszkanie. To właśnie stało się sporym problemem, gdyż rynek nie był gotowy na zaspokojenie tej potrzeby wśród wchodzących dorosłość Polaków, a co dopiero rzeszy biednych imigrantów. Problem ten często rozwiązywali pracodawcy imigrantów, którzy koszarowali ich w skandalicznych warunkach. Objawiało się to – oraz dalej objawia – zamieszkiwaniem przez 5 lub więcej Ukraińców w jednym pokoju.

Rynkowa perspektywa na przyszłość


Cechą charakterystyczną dla rynku mieszkań, jak i szerzej nieruchomości jest cykliczność. Oznacza to, że okresy wysokich cen przeplatają się z okresami niskich cen. Okresy te zwykle mierzone są w latach. W Polsce od kilku lat jest okres hossy (wzrostu). Nawet ogólnoświatowy kryzys gospodarczy z przełomu dekad, który nie dotknął za bardzo Polski, nie wpłynął na rynek mieszkań. Trwający tyle lat wzrost sprawia, że rynek powoli wchodzi w fazę dojrzałości. Po niej powinien nastąpić spadek. Trudno jednak określić, kiedy nastąpi ta chwila.

Obecnie w Polsce, jak i całej Europie występuje spowolnienie gospodarcze. Objawia się to brakiem tworzenia nowych miejsc pracy, ale także mniejszą ilością inwestycji w gospodarce ogólnoeuropejskiej. Zgodnie z prawami ekonomii spowolnienie jest wstępem do kryzysu, który powinien dotknąć także rynku nieruchomości oraz mieszkań. Niestety kryzys nie będzie objawiał się spadkiem cen najmu i zakupu, a mniejszą ilością budowanych i oddawanych do użytku mieszkań. W związku, z czym nie wpłynie na poprawę ich dostępności.

Problemy szarego człowieka


Problemy osoby chcącej zakupić mieszkanie wiążą się w dużej mierze z problemami dotyczącymi rynku mieszkań, lecz nie są to wszystkie kłopoty, z jakimi musi zmierzyć się fizyczna osoba. O mieszkaniu marzą osoby bogate, biedne, jak i średnio zamożne. Bogacze nie mają wielkich problemów przy zakupie lub budowie domu. Mają bowiem środki pozwalające sfinansować to przedsięwzięcie. Gorzej natomiast z osobami nieposiadającymi takich funduszy.

Ludzie posiadający stałą pracę mogą starać się o kredyt. Nie jest jednak łatwo go uzyskać. Banki udzielają kredytów osobom, które spełnią szereg wytycznych. Z tego też powodu – nie każdy może go uzyskać. Nawet „szczęściarzom” posiadającym zdolność kredytową, nie zawsze wystarczy to do wybudowania domu, co wiąże się ze zmiennym poziomem wspomnianych wcześniej kosztów. Z tego też względu kredyt częściej pozwala zakupić natychmiastowo mieszkanie. Jednak nowy właściciel nie może czuć się właścicielem mieszkania w 100%. Pozostaje mu bowiem spłacić długoletni kredyt. Jeżeli tego nie zrobi, traci mieszkanie.

Wynajem to nie rozwiązanie


Demoliberalne media i elity starają się forsować rozwiązanie w postaci wynajmu. Jest to jednak wyjątkowo drogie, krótkoterminowe i nieefektywne rozwiązanie. Oczywiście jest ono korzystne dla obecnych i przyszłych właścicieli kilku lub więcej lokali mieszkalnych. Będą mogli bowiem dalej bogacić się kosztem słabszych ekonomicznie.

Kwestie ekonomiczne są jedną z przyczyn, dlaczego wynajem jest nieopłacalny. Opłaty za wynajęcie kawalerki, mieszkania lub nawet pokoju są często porównywalne – lub wyższe – niż raty za kredyt wzięty na zakup mieszkania na własność. Przy czym warto tu zauważyć, że poprzez opłaty rozumieć należy kwotę płaconą właścicielowi wynajmowanego mieszkania, nie uwzględniając przy tym opłat za media, śmieci, miejsce parkingowe itp.
Drugą przyczyną, trudniejszą do podważenia, jest ograniczona pula mieszkań przeznaczonych na wynajem, a ściślej mówiąc ich zbyt mała ilość. Problem ten dotyczy zwłaszcza małych i średnich miast, ale także wiosek. Nie istnieje przymus imigracji do dużych miast, których problem ten dotyczy w mniejszym stopniu. Już aktualnie coraz szersze grono ludzi pochyla się nad problemem upadku dawnych miast wojewódzkich oraz małych i średnich miast. Jedną z przyczyn jest brak mieszkań. Z pewnością wielu młodych ludzi pozostałoby w swoich rodzinnych stronach, gdyby zachęcały ich do tego mieszkania i praca…

Możliwe rozwiązania


Najprostszym rozwiązaniem problemu mieszkaniowej katastrofy w Polsce jest budowa nowych mieszkań. Warto przy tym zadbać o to, aby nie były to deweloperskie potworki, a mieszkania budowane przez państwo lub samorządy. Owszem program Mieszkanie+ rozczarował, nie oznacza to jednak, że należy się zrażać do państwowych inwestycji. Gdyby rząd podszedł do tej kwestii w sposób równie zdecydowany, co do innych programów socjalnych z pewnością ilość oddanych do użytku mieszkań byłaby znacznie większa, liczona w dziesiątkach tysięcy.

Oczywiście główną zaletą własności nowych mieszkań w rękach państwa byłyby warunki, na jakich mogłyby one zostać sprzedane lub wynajmowane mieszkańcom. Państwo nie nakłada na siebie wymaganej ponad 30% marży, z jaką musi sprzedać każde mieszkanie, niezależnie od standardów, jakie ono spełnia. W związku z tym nowe mieszkania mogłyby być sprzedawane po preferencyjnych cenach.

Gdyby państwo nie zdecydowało się natychmiastowo sprzedawać nowych mieszkań mogłoby je wynajmować. Już teraz w całym kraju istnieje ponad milion mieszkań komunalnych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ich liczbę jeszcze zwiększyć tak, jak i mieszkań socjalnych.

Mieszkania komunalne należą do miasta lub gminy, która przyznaje określonym ludziom prawo do zamieszkania w nim, zgodnie z ustalonymi przez siebie kryteriami. Ich główną zaletą jest cena wynajmu oraz to, że mogą zostać przez gminę sprzedane lokatorom. Przyjmuje się, że wysokość czynszu powinna pozwolić pokryć koszty utrzymania mieszkania. W związku z tym mieszkania te nie trafiają – przynajmniej z zasady – do osób zamożnych.

Mieszkanie socjalne różni się tym, że jest skierowane do najuboższych. W związku z tym jego standard jest niższy niż mieszkania komunalnego, a czynsz jest jeszcze niższy niż w mieszkaniu komunalnym. Przyjmuje się, że wysokość czynszu w mieszkaniu socjalnym nie może wynosić więcej niż 50% wartości czynszu najtańszego lokalnie mieszkania komunalnego. W związku z tym mieszkania te trafiają zwykle w ręce osób bezpośrednio zagrożonych bezdomnością.

Warto w tym miejscu zauważyć, że wymagania potrzebne do spełnienia kryteriów, aby zostać zakwalifikowanym do zamieszkania w lokalu komunalnym spełniają nie osoby – nazywane przez mainstream – patologią, nierobami i tak dalej, a często osoby młode, wchodzące na rynek pracy. W związku z tym takim osobom należy pomóc, a nie skazywać na wegetację w myśl neoliberalnych utopii.


© Bartosz Poznański
16 stycznia 2020
źródło publikacji:
www.Kierunki.info.pl





Ilustracja Autora © brak informacji / za: www.kierunki.info.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2