OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Ustawka prezydencka nad prezydenckim orędziem: „Titanic” tonie, a orkiestra gra…

Ustawka prezydencka


        Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości, że w sprawach istotnych dla państwa obóz zdrady i zaprzaństwa zachowuje się dokładnie tak, jak obóz „dobrej zmiany”, to właśnie uzyskał kolejny, spektakularny dowód. Zanim go przedstawię, przypomnę poprzednie incydenty. Oto w roku 2003, w referendum akcesyjnym Prawo i Sprawiedliwość agitowało za Anschlussem Polski do Unii Europejskiej, podobnie jak Platforma Obywatelska i w rezultacie obywatele w referendum opowiedzieli się za Anschlussem. Potem, 1 kwietnia 2008, podczas głosowania nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikowania traktatu lizbońskiego, klub PiS, podobnie jak klub PO głosowały za przyjęciem ustawy i w rezultacie, w październiku 2009 roku prezydent Kaczyński traktat ratyfikował. Wprawdzie potem Jarosław Kaczyński odkrył, że „zagraża on niepodległości Polski”, ale nie popełnił harakiri z powodu przyczynienia się do jego ratyfikacji. Wreszcie 19 lipca ub. roku, w głosowaniu nad projektem ustawy „antyroszczeniowej” posła Tomasza Rzymkowskiego, klub PiS głosował za jej odrzuceniem (z pruskiej dyscypliny wyłamała się tylko trójka posłów), a Platforma Obywatelska się wstrzymała, co miało skutek identyczny z odrzuceniem. Nawiasem mówiąc, poseł Rzymkowski po znalezieniu się na listach wyborczych PiS, odciął się od własnego projektu, uznając go za „niepotrzebny”.

        No a teraz posągowa pani Małgorzata Kidawa-Błońska zaapelowała o zbojkotowanie wyborów prezydenckich, wyznaczonych na 10 maja. Wprawdzie posągowa pani Małgorzata Kidawa-Błońska składa się z samych zalet, które, jak dotąd, jeszcze się nie objawiły, w związku z czym Platforma Obywatelska podobno ma z nią same zgryzoty, ale kiedy Nasza Złota Pani zabroniła Donaldu Tusku kandydować w tych wyborach, zachowując go przezornie na rok 2025, kiedy już będzie jasne, czy Niemcy odzyskały wpływ polityczny w naszym bantustanie, to nie było innej rady, jak w charakterze namiastki wysunąć posągową panią Małgorzatę.

        Józef Stalin, jako niekwestionowany klasy demokracji mawiał, że najważniejszą rzeczą jest sprokurowanie odpowiedniej alternatywy dla wyborców. A kiedy alternatywa jest sprokurowana prawidłowo? Wtedy, kiedy bez względu na to, kto wybory wygra, będą one wygrane. Toteż już wysunięcie kandydatury posągowej pani Małgorzaty w charakterze namiastki wychodziło temu naprzeciw, ale „na tym świecie pełnym złości nigdy nie dość jest przezorności”, toteż posągowa pani Małgorzata odgrywając scenę wielkiego oburzenia wrzuceniem przez Naczelnika Państwa do sławnej „tarczy antykryzysowej” zapisu o głosowaniu korespondencyjnym dla osób powyżej 60 roku życia, wezwała do bojkotu wyborów prezydenckich. Czy sama to wymyśliła, czy może też „w samotnej celi jej święci Pańscy to podszepnęli” - to nieważne, bo tak naprawdę apel posągowej pani Małgorzaty oznacza utorowanie panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie drogi do kolejnej kadencji. Rzecz w tym, że ordynacja wyborcza, ani w przypadku wyborów parlamentarnych, ani w przypadku wyborów prezydenckich, nie przewiduje żadnego minimum frekwencyjnego dla ich ważności. Toteż wybory byłyby ważne nawet wtedy, gdyby w głosowaniu wzięli udział tylko sami kandydaci. W tej sytuacji, jeśli na apel posągowej pani Małgorzaty odpowiedzą pozytywnie sympatycy Koalicji Obywatelskiej, to pan prezydent Andrzej Duda będzie mógł zwyciężyć nawet w pierwszej turze, zwłaszcza gdy PiS zmobilizuje swoich wyborców do głosowania korespondencyjnego, albo jeszcze lepiej – przez pełnomocników, którymi w każdym okręgu wyborczym mogą przecież został posłowie Zjednoczonej Prawicy. Już tam nikt nie ma chyba wątpliwości, że ci pełnomocnicy zagłosują tak, jak się należy. Skoro my wiemy takie rzeczy, to podejrzewanie, że posągowa pani Małgorzata, która w dodatku w cywilu jest wicemarszałkiem Sejmu może takich rzeczy nie wiedzieć, byłoby niegrzeczne. Skoro jednak tak, to mamy dowód, że wybory prezydenckie zostały już teraz ustawione przez obóz „dobrej zmiany” do spółki z obozem zdrady i zaprzaństwa. Quod erat demonstrandum.



Nad prezydenckim orędziem


        W piątek wieczorem z orędziem do narodu wystąpił pan prezydent Andrzej Duda. Orędzie nie wykraczało poza konwencjonalne ramy; apele o dyscyplinę, podziękowania dla walczących z epidemią, wyrazy uznania dla tych, którzy zapewniają normalne funkcjonowanie państwa; dostawy towarów i usług, paliw i energii, komunikację publiczną i tak dalej. W orędziu znalazła się też uwaga, która skłania do zastanowienia, bo nie dotyczy ona wyłącznie czasu epidemii, tylko może być aktualna również po jej ustaniu.

        Wspominając o przedstawionym przez rząd programie „tarczy antykryzysowej” prezydent stwierdził, że trzeba by jak najszybciej go przyjąć, nie tracąc czasu na międzypartyjne spory. „Cóż ba! Słuszna uwaga – do pewnego stopnia” – jak mawiał słynący z ostrożności kuzyn mego przyjaciela. Że jakieś decyzje trzeba podjąć, to rzecz oczywista, najlepiej, jakby w dodatku były słuszne i pożyteczne. A kiedy takie decyzje można podjąć najszybciej i najłatwiej? To jasne – wtedy, kiedy w ich podejmowaniu uczestniczy jak najmniej decydentów. Doprowadzając to rozumowanie do logicznej skrajności musimy przyjąć, że najlepsze warunki do podejmowania decyzji są wtedy, gdy decyduje jedna osoba. Jeśli natomiast do podejmowania decyzji angażowana byłaby maksymalna liczba osób, to proces decyzyjny nie tylko by się bardzo wydłużył, choćby po to, by każdy decydent mógł przedstawić własną opinię, ale w dodatku decyzja taka byłaby obciążona rozmaitymi kompromisami, choćby po to, by żadnego z biorących udział w podejmowaniu decyzji nie urazić. Taka konsekwencja zaś jest nie tylko oczywista, ale i nieuchronna w przypadku decyzji politycznych, w których podejmowaniu uczestniczą osoby nie reprezentujące tylko siebie samych, ale rozmaite wpływowe środowiska, które mają nie tylko swoje upodobania i antypatie, ale przede wszystkim – różne interesy i uważają, że podejmowana właśnie decyzja musi je uwzględniać, a przynajmniej się im nie sprzeciwiać. Skuteczność takich decyzji jest siłą rzeczy wątpliwa, bo tak naprawdę nie jest ona skierowana na rozwiązanie jakiegoś problemu, a w każdym razie – nie przede wszystkim, tylko na pogodzenie rozmaitych, często sprzecznych, interesów. Weźmy na przykład sprawę takiej korupcji. W interesie społecznym leży jak najszybsza likwidacja, a przynajmniej ograniczenie tej plagi. Ale nawet prima vista rysują się dwie szkoły. Jedna wychodzi ze spostrzeżenia, że korupcja pojawia się na styku sektora publicznego z sektorem prywatnym. W tej sytuacji optymalnym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie sektora publicznego, bo wtedy żadnego styku by nie było, a więc korupcja zostałaby zlikwidowana, bo prywatnego przedsiębiorcy przekupić niepodobna. Można go wykupić albo zniszczyć, ale przekupić – nie. Wiadomo jednak, że sektora publicznego zlikwidować niepodobna, bo istnienie państwa jest konieczne, a jego domeną są sektory, których wspólnym mianownikiem jest przemoc: wojna i siły zbrojne, bezpieczeństwo wewnętrzne i wszystkie policje, wymiar sprawiedliwości, polityka zagraniczna, no i finanse, bo przecież ktoś musi zbierać pieniądze na funkcjonowanie tych dziedzin. W tej sytuacji można mówić nie tyle o likwidacji, co o ograniczeniu korupcji poprzez zminimalizowanie styku sektora publicznego z prywatnym. Druga szkoła kładzie nacisk na działania represyjne; powinien powstać specjalny urząd walczący z korupcją, która wtedy nie tylko zostanie ograniczona ale w ogóle wyeliminowana. Ten urząd powinien śledzić, podglądać, podsłuchiwać i prowokować ludzi w ramach tzw. zakupów kontrolowanych – i tak dalej. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że druga szkoła jest skuteczniejsza, ale trzeba pamiętać o jednym – że mianowicie urzędnicy zatrudnieni w tym urzędzie też mają swój interes i że ten interes wcale nie jest tożsamy z interesem społecznym. O ile bowiem w interesie społecznym leży przynajmniej ograniczenie korupcji, to interes pracowników urzędu, którego jedyną racją bytu jest istnienie korupcji wcale nie leży jej wyeliminowanie. Skoro już mają posady w tym urzędzie, to w ich interesie leży ich zachowanie możliwie jak najdłużej. Owszem, muszą wprawdzie walczyć z korupcją, ale ostrożnie – żeby przypadkiem nie zrobić jej krzywdy, co podważyłoby sens dalszego istnienia urzędu. Dlatego też interesy partyjne wcale nie muszą pokrywać się z interesem państwowym, a jeśli decyzja jest efektem kompromisu międzypartyjnego, to jest prawie pewne, że będzie ona sprzeczna z interesem państwowym, a przynajmniej – że będzie się z nim rozmijała. To właśnie chciał nam przekazać pan prezydent Andrzej Duda mówiąc, że to nie jest czas na partyjne spory.

        Dlaczego jednak nie rozciągnąć tego, jakże słusznego spostrzeżenia, na sytuacje mniej dramatyczne, kiedy wszystko wróci do normy i epidemia przestanie nam zagrażać? Nic przecież nie stoi na przeszkodzie – poza doktrynerskim przekonaniem, że musi być demokracja, czyli podejmowanie decyzji w drodze głosowania. Doktrynerskim - bo pogląd, jakoby demokracja była najlepsza, wcale nie został przez nikogo udowodniony. Przeciwnie – przykłady historyczne pokazują, że prawdopodobnie jest odwrotnie. Zwłaszcza w Polsce powinniśmy o tym pamiętać, bo w XVIII wieku państwa ościenne rządzone były autokratycznie, podczas gdy Polska – demokratycznie – ale to one Polskę doprowadziły do kompletnej bezsilności, a potem rozebrały, a nie odwrotnie. Zresztą nawet państwa chlubiące się demokracją i próbujące ją lansować we wszystkich zakątkach świata, kiedy stają w obliczu poważnych zagrożeń, powierzają władze jakiejś wybitnej jednostce i to ona decyduje, a nie jakieś międzypartyjne wiece, czyli parlamenty. Taki na przykład Winston Churchill, tocząc wojnę z Niemcami, nie wykonywał poleceń parlamentu, tylko narzucał mu swoją wolę, a ten posłusznie się jej poddawał, podobnie jak pasażerowie statku miotanego sztormem nie wiecują nad czynnościami kapitana, tylko podporządkowują się jego poleceniom. Podobnie było z prezydentem Rooseveltem, którego polityczni przeciwnicy nie bez powodu oskarżali o „absolutyzm” i „dyktaturę” - ale to on, wbrew wielu przeciwnym opiniom, wciągnął Stany Zjednoczone do wojny z Japonią i Niemcami, co wysunęło Amerykę na największe mocarstwo światowe. Przykład Adolfa Hitlera, który też dzierżył dyktatorską władzę pokazuje, że nie zawsze takie decyzje są fortunne, ale z kolei Józef Stalin, który, przywracając samodzierżawije, wprawdzie skąpał Rosję we krwi, to jednak wyprowadził swoje państwo do pierwszego szeregu wielkich mocarstw światowych.

        Zatem, kiedy tak siedzimy po domach, czekając zmiłowania Boskiego i decyzji co do wyborów prezydenckich, warto się nad tymi sprawami spokojnie zastanowić i wyciągnąć wnioski – bo przecież i tak nie mamy nic lepszego do roboty.




Titanic tonie, a orkiestra gra. Do sklepu iść nie można, a do urzędu skarbowego TRZEBA




Stanisław Michalkiewicz wypowiada się na temat wyborów prezydenckich i zawirowań wokół nich. Jak mówi, naczelnik państwa jest zdeterminowany, by odbyły się 10 maja, czyli w wyznaczonym terminie, a politycy obozu dobrej zmiany robią wszystko, żeby to się udało, włącznie z sejmową "wrzutką" o 2. w nocy (zapis o zmianie kodeksu wyborczego). Zdaniem Pana Stanisława, rząd broni się rękami i nogami przed proklamowaniem stanu klęski żywiołowej, który jest przewidziany w konstytucji na takie okoliczności, ponieważ gdyby do tego doszło, zaistniałyby podstawy do przełożenia wyborów. Przeciw takiej postawie zbuntował się Jarosław Gowin, którego ugrupowanie ma w sejmie 12. posłów. Pan Stanisław komentuje ponadto apel Małgorzaty Kidawy-Błońskiej do wszystkich kandydatów, by zbojkotowali wybory, i jej oświadczenie, że rezygnuje z kampanii wyborczej. Odnosi się także do Marka Jakubiaka, który także zamierza kandydować w wyborach, oraz wywiadu, jakiego udzielił Janusza Korwin-Mikke @KORWiN vs UE i SEJM



© Stanisław Michalkiewicz
30-31 marca 2020
www.MagnaPolonia.org / www.Michalkiewicz.pl / www.Prawy.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA





Ilustracja © brak informacji / za: www.youtube.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2