Kampania wyborcza w toku. Z jednej strony „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, który odlatuje na orbitę i zamiast zajmować się problemami Niemiec i ich Unii Europejskiej, interesuje się obsadą stanowisk dyrektorów w polskich placówkach muzealnych. Z drugiej Prawo i Sprawiedliwość walczące o reelekcję prezydenta wywodzącego się ze środowiska Lecha Kaczyńskiego. W tle geopolityczne tarcia o prymat w Europie Środkowo-Wschodniej, których ostatnim akordem było wysadzenie przez USA projektu Nord Stream 2 w powietrze. Stawka jest olbrzymia, choć wynik wyborów wydaje się być przesądzony. W każdym razie wszystkie ręce na pokład. Dokonałem próbkowania moderowania wpisów na portalu Wirtualnej Polski, krytykując obszerne rezonowanie w polskiej przestrzeni powietrznej ultraagresywnego artykułu FAZ i cytując źródła, między innymi słynny wiersz Icchaka Kacenelsona. Intencją było przedstawienie mojego punktu widzenia na niepowoływanie pana Dariusza Stoli ponownie na stanowisko dyrektora Muzeum POLIN w Warszawie, a to z tego powodu, że muzeum to zajmowało nieobiektywne stanowisko badawcze, ale zgodne z oczekiwaniami strony izraelskiej i niemieckiej. Nie: żydowskiej, bo znakomita większość Żydów polskich nie pasuje do linii narracji o historii ciągle jeszcze lansowanej przez tę placówkę. W mordowanej właśnie dziś pamięci polskich Żydów, o czym świadczą zachowane pamiętniki, wiersze i notatki, dużo miejsca w bezmiarze cierpienia zajmowały policja żydowska (panowie życia i śmierci), pławiące się w luksusach Judenraty (vide: Rumkowski). Młoda placówka POLIN powinna się uczyć od starszych, dlatego polecam ogólnie dostępne archiwa Yad Vashem, z których chętnie korzystam.
W każdym razie moje uprzejme, pozbawione wulgaryzmów, a nawet kolokwializmów wpisy przetrwały całe 5 sekund, pozostawiając dyskusję pod przekazem dnia FAZ w kształcie przykrojonym na miarę ciasnych umysłów zleceniobiorców z WP. Ktoś mógłby mi zarzucić, że niepotrzebnie poszerzam obszar polityki na płaszczyzny pozapolityczne, ale ja tego nie czynię; odnotowuję jedynie fakt całkowitego upolitycznienia przestrzeni publicznej. To prawda, że telewizja i radio publiczne biorą w tym upolitycznieniu aktywny udział, niemniej kwerenda programów publicystycznych TVP przekonała mnie, że nawet jeśli pewne odchylenie widać, to i tak jest to absolutny szczyt pluralizmu w kontekście czasów minionych, w których tak pięknie różnili się Żakowski z Lisem, Olejnik z Durczokiem, a Koleda-Zalewska z Kraśko. Mocny przekaz TVP jest przeciwwagą dla równie mocnego przekazu TVN, w dużo mniejszym stopniu Polsatu, a w postaci skrajnej dla przekazu czołowych portali dezinformacyjnych III RP: Onetu czy Wirtualnej Polski. To inżynieria społeczna w pełnym rozkwicie i bynajmniej nie w interesie Polski, demokracji czy pluralizmu mediów. To są medialne pały demokracji fasadowej. Ta fasada została zerwana, a dla chroniących się za nią jej beneficjentów nastały ciężkie czasy. Teraz plecy to za mało. Trzeba mieć argumenty, wiedzę, być osobowością, a nie bylejakością.
Nie służy tej bylejakości rozkwit niezależnych mediów internetowych. Oferta jest nieprawdopodobnie szeroka. Przypomina to efekty działania Rusha Limbaugh’a w Ameryce; okazuje się, że lewicowy marsz przez instytucje można nie tylko zatrzymać, ale i odwrócić. To, co dzieje się w Polsce – bunt zwykłych ludzi przeciw liberalnym elitom, jest zresztą fenomenem światowym. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Włochy, Grecja, kraje Inicjatywy Trójmorza poddają w wątpliwość uzurpację dotychczasowych elit do wyznaczania nie tylko kierunków politycznych, ale również zakreślania języka dopuszczalnego w debacie publicznej, akceptacji jedynie poprawnych kodów ideologicznych, kulturowych, mód i zabobonów pseudointelektualnych. To rodzi wściekłość biorącą się z bezsilności. Spółka Agora zarabia dziś więcej na sprzedaży przegryzek w sieci kin Helios niż na sprzedaży „Gazety Wyborczej”. Adam Michnik ma szansę zostać zapamiętany jako polski McDonald’s. A był „złoty róg”.
Spójrzmy, jaka jest polityczna oferta „oświeconych elit” w roku wyborów prezydenckich? Małgorzata Kidawa-Błońska. Koleżanka agresywnych „Farmazonów” z obwoźnego chlewo-szamba. To powrót „kobiety bez właściwości” znaczony kompletną ignorancją w dowolnie wybranej dziedzinie (co jest, przyznaję, osiągnięciem). Tyczy to historii: – Obchodzimy 75. rocznicę zbrodni katyńskiej (w roku 80 rocznicy), prawa konstytucyjnego: – Wyborcy wybierają premiera i ministrów, ekonomii: – Podniesienie składki rentowej spowoduje ożywienie gospodarcze, gospodarki: – Gdyby natura chciała, żeby przekop był, to by był (to o Mierzei Wiślanej), budżetu: – To są skutki jakichś takich działań (to z kolei o zgubionych 19 miliardach złotych w czasach rabowania OFE), polityki UE: – Ja się cieszę, że jesteśmy płatnikiem [netto do UE – przyp. autora]. Wie natomiast, jak dziwny jest ten świat: – Tak, czuje wsparcie koleżanek i kolegów z PiS-u. Jesteśmy jedną drużyną (to o partii, której wydaje jej się, że jest członkiem).
Moim numerem jeden w konkursie na najbardziej żenujące i antypolskie przemówienie polityczne jest wystąpienie prezydenta Bronisława Komorowskiego przed „mózgami Ameryki” w German Marshall Fund w grudniu 2010 r. Dla przypomnienia zacytujmy fragmenty: – Ale dzisiaj patrzymy na Unię Europejską i patrzymy, Panie Boże, przecież tam jest liberum veto. Obowiązkowa zgoda wszystkich ze wszystkimi. (…) Więc polska szlachta wymyśliła trzecią fazę działania. To była faza bigosowania. Jak pani tłumaczka to przetłumaczy, nie wiem. Bigos to szczególne, specyficzne danie. Kapusta siekana i siekane mięso długotrwale gotowane. No więc trzecia faza – siekanie, bigosowanie polegało na tym, że krewka szlachta chwytała za szable i takiego, który psuł ustrój państwa, który psuł prawo, po prostu brała na szable, nim zdążył uciec. (…) Nie wiem, jak sobie z tym poradzi Unia Europejska, ale tam jest liberum veto i od czasu do czasu trzeba brać się za bigosowanie. (…) W tradycji rosyjskiej jest takie powiedzenie, które mówi wszystko, nie wiem, jak pani tłumaczka to przetłumaczy. Było powiedzenie, które sobie w Polsce powtarzamy często, Rosjanie wszyscy znają, warto, żeby Amerykanie o nim wiedzieli: kurica nie ptica, Polsza nie zagranica. Przetłumaczyłaś, tak? (…) Jest takie stare rosyjskie powiedzenie: dowieriaj no prowieriaj, to znaczy „dowierzaj, wierz, ufaj, ale sprawdzaj”. Trochę tak jak w relacjach małżeńskich – wierz, ale sprawdzaj. (…) Potrzeba odnawiania to trochę tak jak w małżeństwie. Co jakiś czas dobrze się z własną żoną umówić na randkę. (tłumaczenie KaNo, za: Bibuła, Gazeta Polska)
Gdyby Pan plagę Kidawy-Błońskiej na polskiej ziemi dopuścił, opinia publiczna w wielu krajach świata otrzyma zestaw porad o znacznie większej sile rażenia. Ma talent, przy którym wymięka Petru, a kto wie czy i nie Komorowski.
O Hołowni pisał nie będę, bo Hołownia to nie tej wielkości komediowa gwiazda co Zełenski. Polska to nie Ukraina, a panowie w butach z brązowymi sznurówkami to nie Kołomojscy, dzisiaj to nie ten poziom.
Krzysztof Bosak. Człowiek atutów. Wiedza, obycie medialne, a przede wszystkim odporność na stres i stoicki spokój. Sądzę jednak, że czas jeszcze nie ten. No i sojusz z szanowanym przeze mnie z innych niż polityczne powodów Korwin-Mikkem. „Bronilibyśmy Komorowskiego jak niepodległości”, „chciałbym puczu wojskowego, nie ukrywam tego”. I po plebiscycie. Szanowany przeze mnie z pozapolitycznych powodów Janusz Korwin-Mikke ma do praktycznego wymiaru polityki stosunek taki, jaki do dziewcząt miewają bardzo wstydliwi młodzieńcy. Chciałby się ośmielić i zaprosić do kina, ale ostatecznie celowo zaplątuje się we własne nogi, nie mogąc znieść stresu. Pamiętam, kiedy tuż przed jednymi z wyborów parlamentarnych, w czasach, kiedy Unia Polityki Realnej mogła odnieść względny sukces, pan prezes przypuścił furiacki atak na… kult Matki Boskiej w Polsce (sic!).
Konfederacja ma szansę stać się w przyszłości realną i oby jedyną alternatywą dla PiS. Marzy mi się układ dwupartyjny w Polsce. Jak będzie, zobaczymy.
© Tomasz Pernak
8 kwietnia 2020
źródło publikacji: „Zmierzch ery ignorantów. Mocny przekaz TVP jest przeciwwagą dla równie mocnego przekazu TVN”
www.WarszawskaGazeta.pl
8 kwietnia 2020
źródło publikacji: „Zmierzch ery ignorantów. Mocny przekaz TVP jest przeciwwagą dla równie mocnego przekazu TVN”
www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP²
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz