Czy R. Trzaskowski miał startować za 5 lat?
Odpowiedź na tytułowe pytanie wydaje się twierdząca. Został prezydentem Warszawy i po tym okresie miał - po dwuletniej kadencji A. Dudy i przewidywanej takowej D. Trumpa - wystartować i wygrać wybory prezydenckie.
Tak zapewne miało być i cała kariera polityczna R. Trzaskowskiego była szczegółowo zaplanowana już od dawna. Kto politycznie prowadzi go do uzyskania stanowiska prezydenta jest niewiadomą, choć wielu wskazuje, że prawdopodobnie był też stypendystą jednej z Fundacji G. Sorosa a sam oficjalnie przyznał się, że jednokrotnie uczestniczył w spotkaniu Grupy Bilderberg. A ta Grupa jest oskarżana o chęć stworzenia Jednego Rządu Światowego w ramach Nowego Porządku Świata (NWO). Niektórzy nawet przypisują jej to, że tym Rządem Światowym już jest.
Cóż więc takiego się stało, że już teraz został on uruchomiony jako kandydat na prezydenta? Otóż należałoby wskazać na dwa obszary: wewnętrzny i zewnętrzny, choć one współzależne na siebie wpływają i mają w części obszary wspólne.
Pierwszy z nich jest związany z fatalnymi notowaniami M. Kidawy-Błońskiej, która nie nadając się kompletnie na funkcję prezydenta Polski, mogła osiągnąć w wyborach fatalny, jednocyfrowy wynik a tym samym doprowadzić do upadku Platformę Obywatelską. Dodatkowo R. Trzaskowski jest - jako domniemany* przedstawiciel Grupy Bilderberg - typowym lewackim liberałem, który swobodnie mógłby kandydować z ramienia polskiej lewicy a m.in. jej głosy chce on pozyskać w wyborach prezydenckich. Jego poglądy bowiem wykluczą poparcie dla niego elektoratu prawicowego i centrowego, stąd należy domniemywać, że nawet część wyborców PO może zagłosować np. na kreującego się na centrowego Kosiniaka-Kamysza. Należy też sobie zdawać sprawę, że ewentualne zwycięstwo R. Trzaskowskiego może implikować przedterminowe wybory parlamentarne, bowiem bardzo trudno sobie wyobrazić jego współpracę z rządami PiS-u (ZP). Ponadto ta wygrana mogłaby też doprowadzić do rozpadu koalicji ZP poprzez np. wyjście z niej Porozumienia J. Gowina, który ma zamiar tworzyć ugrupowanie republikańskie.
Zaś drugi to obszar związany jest z tym, że w wyniku pandemii koronawirusa niepewny swojego zwycięstwa jest D. Trump a jego ewentualnej poprawnej współpracy z R. Trzaskowskim trudno sobie wyobrazić. R. Trzaskowski reprezentuje sobą wszystko to, co jest geopolitycznie obce D. Trumpowi a przede wszystkim jest zwolennikiem lennego członkostwa Polski w UE. Ewentualna wygrana R. Trzaskowskiego jest też końcem sprawnego i intensywnego funkcjonowania Grupy Wyszehradzkiej oraz śmiercią idei Trójmorza. Zagrożona też może być dywersyfikacja dostaw gazu do Polski i zaniechanie wszelkich działań dotyczących sprzeciwu Polski wobec budowy Nord Stream 2. W tych kategoriach można się też spodziewać nacisku na zaniechanie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, bowiem "taki jest planowany w Berlinie". Pod znakiem zapytania byłoby jego poparcie dla przekopu Mierzei Wiślanej.
Tak czy owak należy się modlić, aby w Polsce wygrał A. Duda a w USA D. Trump. Wtedy mielibyśmy choć jeszcze pięć lat czasu na rozwój Polski wewnątrz kraju a także jej wzrost znaczenia na arenie międzynarodowej.
* Bardzo rzadko na arenie międzynarodowej jakikolwiek polityk czy też przedstawiciel jakiegoś silnego kapitału prywatnego oficjalnie przyznaje się do członkostwa w Grupie Bilderberg. Wszystko to, co jest na niej podejmowane owiane jest mgłą tajemnicy. Stąd nie wiem, czy czasem jednokrotna bytność na tym spotkaniu R. Trzaskowskiego jest jednoznaczne z reprezentowaniem przez niego tego środowiska. Jeżeli tak nie jest to te jego buńczuczne chwalenie się z takiego uczestnictwa wynika ze zwykłej bufonady R. Trzaskowiskiego i jego wybujałego ego, dorównującego temuż u Marszałka Senatu.
TVP i PR na celowniku totalnych
Dzisiaj B. Budka opuścił studio radiowe Trójki w proteście wobec domniemanej cenzury, która doprowadziła podobno do tego, że z tejże odeszło kilku (niemal) emerytowanych dziennikarzy m.in. tworzących ową stację w Stanie Wojennym [1].
I w sumie dobrze. Niech tacy Budkowie bojkotują sobie media publiczne i udzielają się jedynie w takich, które są im bezgranicznie przychylne. Czas teraz na bojkot wszystkich mediów publicznych, w tym oczywiście TVP, która śmie zadawać trudne pytania.
Ale zarówno atakująca TVP Info postawa R. Trzaskowskiego, jak i postawa B. Budki świadczą o jednym: PO-KO zidentyfikowała przyczynę swoich niskich notowań właśnie w działalności mediów publicznych.
Jest to oczywiście infantylne podejście, ale idealnie pasujące do sposobu myślenia totalnej opozycji. Ona po prostu nie widzi żadnych uchybień po swojej stronie. Udaje lub chce udawać, że jest nieskazitelnie czysta pod każdym względem, chociaż jest to tzw. "zaklinanie rzeczywistości". Ponadto szukanie winnych swojej fatalnej pozycji w sondażach po stronie TVP czy publicznego radia świadczy też o tym, że oni nie znoszą pluralizmu a demokratyczne standardy są im obce. R. Trzaskowski wprost oświadcza, że zlikwiduje całą publicystykę społeczno-polityczną w nowej TVP, co oczywiście jest bardzo dla niego użyteczne, bo wtedy takie programy pozostałyby tylko w mediach prywatnych, które w ogromniej większości są przecież całej totalnej opozycji przychylne.
Atak na media publiczne jest też próbą odzyskania swojego elektoratu, który oddolnie również za wszystko obwinia tzw. TVPis. Widać to na przykładzie radykalnych i fanatycznych anty-pisowców, którzy nawet fizycznie atakowali dziennikarzy publicznych mediów. Więc w sumie ja się nie dziwię R. Trzaskowskiemu, który cynicznie chce ów elektorat odzyskać a jest go około 20-30% polskich wyborców. Podobnie ja się nie dziwię podobnemu zachowaniu B. Budki.
R. Trzaskowski bowiem nie ma żadnych szans na zdobycie jakiegokolwiek prawicowego lub centrowego elektoratu, choćby ze względu na jego stosunek do środowisk LGBT i ewentualnej możliwości legalizacji związków partnerskich a później - pewnie zgodnie z planem Rabieja - nawet możliwości adopcji dzieci przez takie pary. Jest to czysta lewacka postawa zgodna z trendami "otwartego społeczeństwa" występującymi w wielu krajach świata, w tym też w demoliberalnej i postmarksistowskiej liderowo UE. Zresztą sam kandydat temu nie zaprzecza stwierdzając, że pod tym względem ma liberalne poglądy.
Zatem pozostaje mu fanatyczny antypisowski elektorat oraz jego głównych konkurentów po stronie opozycji: Sz. Hołowni, R. Biedronia czy nawet małej części PSL. I co za tym idzie nie widzę możliwości, aby w ewentualnej II turze wyborów wygrał z obecnym prezydentem. Na dziś totalna opozycja walczy więc o odzyskanie pierwszej pozycji wśród partii opozycyjnych. I o to tak naprawdę chodzi całej PO-KO. W takim ujęciu w sumie uczestnictwo jej przedstawicieli w mediach publicznych nie ma żadnego sensu i oni o tym wiedzą, ale robią przy tym tyle szumu jakby się miał świat zawalić.
Kampania wyborcza ze strony R. Trzaskowskiego i jego sztabu będzie ostra i brudna. Spodziewać się jednak należy, że nie dojdzie jednak do bojkotu całych mediów publicznych, bo oznaczałoby to kompletną izolację w/w kandydata na prezydenta. Poza tym PO-KO może - poprzez generowanie "kłótni" w TVP czy w radiu - chciała będzie pokazać swojemu elektoratowi jakie to wstrętne są te media i udowadniać, że to przez nie jej notowania są aż tak złe. W ten sposób totalni chcą też tworzyć sztuczne problemy aby przykryć swoją niekompetencję i pustkę programową. Lepiej rozmawiać o TVP i jakiejś cenzurze w radio niż o konkretach naprawdę ważnych dla ludzi a związanych z całością funkcjonowania polskiej rzeczywistości i przyszłości (podatki, reforma sądownictwa, walka z koronawirusem, wzrost i rozwój gospodarczy, polityka międzynarodowa, cele strategiczne Polski, inwestycje, dobro wspólne, polityka społeczno-socjalna, bezpieczeństwo, itp). W tych obszarach totalni są totalnie nieprzygotowani i nic nie mogą zaoferować oprócz tego, co pokazali w czasie swoich ośmiu lat rządów, gdzie budowali państwo z dykty, w którym są tylko "ch...j, dupa i kamieni kupa".
Reasumując. Prezydent tak naprawdę nie ma żadnych kompetencji, aby coś zmieniać w zakresie działalności TVP i Polskiego Radia. Do tego trzeba mieć większość sejmową a takowej nie ma i jeszcze długo nie będzie. Ataki totalnej opozycji na TVP i PR należy traktować jako sposób na odzyskanie swojego elektoratu, który został utracony na rzecz przede wszystkim Sz. Hołowni czy R. Biedronia. I te ataki należy po prostu ignorować i zajmować się rzeczami naprawdę ważnymi dla Polski. Ewentualny bojkot przez opozycję mediów publicznych będzie dla niej przeciwskuteczny i w sumie dobrze jakby tak się stało, bo jak długo można słuchać tych ich bzdur i słownej agresji. A od kandydata na prezydenta powinniśmy oczekiwać konkretnych odpowiedzi a nie wodolejstwa słownego, który - jak sądzę - jest w przypadku R. Trzaskowskiego zauważalny przez większość polskiego społeczeństwa.
I jeszcze jedno. Deklaracji R. Trzaskowskiego o reformie mediów publicznych nie należy traktować poważnie, bo jestem pewien, że jakby do władzy doszło PO-KO to po prostu przejęłoby te media w niezmienionej formie, z tym, że byłoby tak jak kiedyś: jeden chóralny śpiew mediów publicznych i w większości prywatnych, który byłby psalmem wychwalającym totalną opozycję.
[1] https://wpolityce.pl/polityka/500844-takich-mediow-chca-budka-wyglosil-oswiadczenie-i-wyszedl
Ilustracja © Digitale Scriptor (DeS) ☞ tiny.cc/des
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz