Zorganizowaliśmy w 2016 w Sejmie dwie konferencje dla poszkodowanych, wzięło w nich udział łącznie 1200 osób, przeprowadziliśmy ankietę na temat tego jak powinna wyglądać prawdziwa reforma sądów, co jest przyczyną zła i co należy zmienić, napisaliśmy projekt ustawy o ustroju sądów przewidujący wybieralność sędziów przez obywateli spośród osób, które mają wystarczająco długi staż w zawodzie prawniczym, proponowaliśmy wprowadzenie sędziego pokoju i ławy przysięgłych do polskiego procesu sądowego. Naszymi pracami zainteresował się ówczesny prezes KRS – sędzia Dariusz Zawistowski, wygłosiliśmy z Jachnikiem referaty na konferencji naukowej w 2017 r. a nasz artykuł ukazał się w kwartalniku KRS.
Próbowaliśmy oczywiście zainteresować tymi tematami partię rządzącą. Minister Ziobro, któremu wręczyliśmy projekt ustawy i raporty poszkodowanych - całkowicie zlekceważył naszą propozycję udziału obywateli w procesie reformowania sądownictwa.
Rychło się też okazało, że minister pod słowem „reforma” rozumie przejęcie pod osobistą kontrolę wszystkiego co się da – dyrektorów sądów, prezesów, a w końcu części Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego.
Nasz oferta, którą złożyliśmy PiS-owi i Ziobrze – współdziałania, włączenia obywateli do dyskusji i w końcu przeprowadzenia głębokich, uczciwych służących Polakom zmian – została przez PiS zignorowana.
Skutkiem arbitralnych działań ministra Ziobry jest chaos, międzynarodowa izolacja Polski, i klincz wewnątrz kraju. Widzą to nawet politycy PiS.
W tej kadencji nie jesteśmy już z Jerzym Jachnikiem posłami, ale sprawami osób poszkodowanych przez sądy zajmujemy się nadal, tak jak to robiliśmy od wielu, wielu lat. I oto dostaliśmy zaproszenie od wicemarszałka Sejmu z PSL – Piotra Zgorzelskiego do udziału w tzw. „okrągłym stole na temat wymiaru sprawiedliwości”.
Po pierwszym posiedzeniu „okrągłego stołu”, na początku stycznia – zaproponowaliśmy, że zorganizujemy konferencję w Sejmie dla osób poszkodowanych, których postulaty i skargi należy wysłuchać. Uzyskaliśmy aprobatę naszych partnerów z PSL i we wtorek 18 lutego do sali kolumnowej Sejmu zjechało z całej Polski ponad 300 osób poszkodowanych przez sądy. Ich relacje wywarły wielkie wrażenie na politykach i następnego dnia – podczas obrad zespołu ekspertów nikt już nie mówił o konieczności powrotu do „tego co było”, za to wszyscy profesorowie, reprezentanci stowarzyszeń prawników zaczęli mówić naszymi propozycjami z roku 2016 – o konieczności wybieralności sędziów spośród ludzi z doświadczeniem, o ławnikach, o sędziach pokoju.
Już sama ta „narracja” jest naszym – reprezentantów „strony społecznej” (bo za takich się z Jachnikiem uważamy) – sukcesem.
Tymczasem w internecie na różnych fejsach odezwali się różni krytykanci, że jak to? To z Peeselem? To z tymi co wiek emerytalny podnieśli? Co z Platformą rządzili? Jak tak można?
Otóż można a nawet trzeba. Nasze zaproszenie do inicjatywy PSL nie było przypadkowe. Pod koniec kadencji złożyłem wszystkim partiom w Sejmie propozycję współpracy. Tylko Kosiniak-Kamysz i PSL wykazali zainteresowanie.
Uważam to za dowód dojrzałości polityków tej formacji – niezależnie od ich wizerunku funkcjonującego w tej czy innej propagandzie. Natomiast wszystkie kwękania zwolenników PiS, traktuję jak rytualne mękolenie na sytuację, kiedy okazuje się, że ktoś jest mądrzejszy i lepiej służy Polsce niż taki jeden właściciel kota uchodzący w opinii wyznawców za męża stanu. Oj, czyż nie na wyrost uchodzący? Czyż nie wyrost?
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz