OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Mit „pracy w domu”

Zacząłem pracować „z domu” jeszcze w 1982 roku, gdy zająłem się pisaniem na pełen etat. Przez ten czas nauczyłem się o tym co nieco, dlatego chciałbym się z Państwem podzielić swoimi doświadczeniami, ponieważ nie jest to wcale takie łatwe jakby się wydawało, a niektórzy ludzie po prostu zupełnie się do tego nie nadają. W rzeczy samej wielu artystów i pisarzy, którzy mogliby pracować w domu, decyduje się robić to gdziekolwiek indziej, byle nie w swym domu. Często przerabiają do tego celu jakieś osobne altany, zajmują domki gościnne, nawet adaptują własne garaże na swe „domowe” biuro. Robią tak właśnie po to, aby oddzielić ich środowiska pracy od ich środowiska domowego, miejsca pracy od miejsca odpoczynku – nawet jeżeli w rzeczywistości są one ulokowane granicach ich własnego domu. Osobiście najbardziej odpowiedni do pracy „z domu” jest dla mnie jeden z dużych pokojów, który został przeznaczony na moje domowe biuro i jest wypełniony komputerami, a obecnie także sprzętem do podcastingu. Dla mnie wystarcza sam fakt, że zamykam drzwi do tego biura i już jestem w pracy. Ale spróbujmy omówić niektóre z problemów z tym związanych, i co można zrobić, aby im zapobiec.

Główne kwestie związane z pracą w domu to przede wszystkim określenie własnych godzin pracy, znalezienie sposobu na wykonanie wyznaczonych sobie zadań w tych godzinach pracy, oraz dostosowanie czasu pracy z czasem przeznaczonym dla rodziny.

Po pierwsze – godziny pracy. Już najstarsze badania przeprowadzone na ochotnikach pracujących w domu, którzy pracowali „z domu” dla jednej z dużych firm, ustaliły, że ludzie ci przepracowywali się w swych domach w porównaniu z taką samą pracą wykonywaną w biurach firmy. I to jest już problemem samo w sobie, ponieważ wszyscy pracownicy biurowi zawsze zakładają, że osoba pracująca w domu nie robi nic, albo niewiele. Więc jeśli zrobisz dużo pracując w domu, to znaczy, że mogłeś zrobić jeszcze więcej gdybyś robił to samo w biurze firmy. Prawda jest jednak taka, że praca w biurze jest zazwyczaj pełna zakłóceń, a każdy dzień pracy składa się z wielu przerw, dlatego wykonując te samą pracę w domu jesteś w stanie ukończyć te same zadania szybciej i wcześniej. Z tego powodu to, co zamierzam powiedzieć, jest kontrowersyjne, ale do efektywnej pracy wykonywanej w domu musisz się odpowiednio przygotować dokonując z góry założonych ograniczeń i limitów dla swej pracy w domu, niczym cięć w produkcji w fabryce. I możesz to zrobić z czystym sumieniem. Jeśli kiedykolwiek pracowałeś w biurze nad projektami lub brałeś udział w projektach, których zadania miały sztywno wyznaczone terminy czasowe, to w chwili gdy ukończyłeś swe zadanie przed czasem często zajmowałeś się czymś innym, niekoniecznie z tym związanym. W przypadku „pracy z domu” jest dokładnie tak samo: jeśli skończysz wyznaczone sobie zadania przed czasem, co zdarza się prawie zawsze, od ciebie zależy, czy chcesz nad nim jeszcze trochę „posiedzieć” i posprawdzać wszystko jeszcze raz, czy też zająć się jakimś opracowaniem dodatkowych materiałów dotyczących ukończonego projektu, czy też zająć się czymś zupełnie innym. Ja nazywam ten czas pracą dodatkową na luziku. W biurze firmy nikt nie zarzuciłby ci „nic nie robienia” i nie narzekałby, że zająłeś się czymś innym lub nawet nic nie robisz, skoro ukończyłeś swoje zadanie czy projekt przed czasem. Z pracą w domu jest dokładnie tak samo, więc jeśli będziesz wykonywać swą pracę w takim samym tempie, jak to robiłeś w biurze, to prawie zawsze ukończysz ją dużo wcześniej, niż gdybyś robił to samo w biurze. Z góry musisz więc zmniejszyć ilość czasu przeznaczonego na wykonywanie tej samej pracy w domu. To jedyny sposób, aby pracować w domu skutecznie i jednocześnie nie dać się wykorzystywać, czyli przepracowywać.
W połączeniu z faktem, że we własnym domu korzystasz też ze swych własnych zasobów (komputer, telefon, oświetlenie, biurko, itd.) a nie z zasobów firmy, jest to więc także wymierna oszczędność pieniędzy dla firmy, a więc jest to plus dla wszystkich.

Pozwala ci to także przez cały dzień przebywać w biurze firmy wirtualnie, za pośrednictwem biurowej sieci VPN (Virtual Private Network), oraz praktycznie prawie że rzeczywiście, bo dzięki choćby telefonom jesteś przecież w każdej chwili dostępny i do dyspozycji równie dobrze, jakbyś był osobiście w biurze firmy. A ponieważ jesteś we własnym domu, to jesteś dostępny o wiele więcej, praktycznie przez cały dzień. W rzeczywistości więc możesz przedłużyć swój dzień pracy ze zwyczajowych 8 godzin spędzanych w biurze, do np. o wiele bardziej zrelaksowanych 10 godzin spędzanych na pracy „z domu” i wliczyć w to czas na siebie, jak jedzenie kiedy chcesz, oglądanie telewizji lub robienie cokolwiek innego, co będziesz robić pomiędzy faktyczną pracą. Twój dzień pracy „z domu” jest oczywiście dużo łatwiejszy do prowadzenia i o wiele luźniejszy do zaplanowania niż dzień takiej samy pracy w biurze, możesz nim zarządzać jak tylko chcesz. Włącznie ze swą dostępnością.

Ale w pewnym momencie staniesz twarzą w twarz z małżonką czy partnerem. W obecnej sytuacji pandemii Covid-19 obie „głowy domu” są przeważnie oboje na raz w domu przez całą dobę i już sam ten fakt wprowadza nieznane wcześniej napięcia między partnerami, tym samym dodatkowo obciążając ich związek. Tradycyjnie tylko jeden partner pracował w domu, a drugi szedł do biura. Chociaż wspólne dzielenie się obowiązkami domowymi jest już obecnie powszechne, to jednak od osoby pozostającej w domu nadal zwykle oczekuje się, że posprząta, odkurzy, czy pozmywa. Komentarz osoby powracającej do domu typu „Przecież byłeś/byłaś w domu cały dzień. Co zrobiłeś/zrobiłaś?” jest niestety nadal powszechny. Tak więc surowe zasady muszą zostać z góry uzgodnione: praca „z domu” nie obejmuje zwyczajowych prac w domu, dokładnie tak samo, jak nie obejmuje ich praca w biurze.

Dzieci w domu to zawsze jakiś kłopot. Zwykle są w szkole, chociaż niektórzy podejmując się prywatnego szkolenia w domu łączą środowiska edukacji domowej z pracą w domu i robią wszystko, aby działało to sprawnie. W moim domu zawsze mówiłem, że kiedy drzwi do mojego domowego biura są zamknięte, oznacza to „nie przeszkadzać” i nauczyłem tej zasady wszystkich domowników i wszyscy jej przestrzegali. Ale dzieci są dziećmi i po prostu jest niemożliwe, aby nie przychodziły z pytaniami, prośbami czy skargami wielokrotnie każdego dnia i nie zakłócały w ten sposób twojej pracy „z domu”. Zawsze postrzegałem to jako prawie dokładne powielenie środowiska biurowego, tylko że moi współpracownicy biurowi zostali tutaj zastąpieni przez moje dzieci. Chociaż zwykle ilość czasu, który „zmarnują” dzieci, jest znacznie mniejsza niż współpracowników biurowych, którzy mogą oczekiwać od nas czasochłonnych odpowiedzi na ich pytania lub mieli akurat ochotę poplotkować i nigdy nie można ich „pozbyć się” tak, jak jak dzieci w domu – robiąc im kanapkę, czy też pomagając w rozwiązaniu jakiegoś zadania domowego.

Prawdopodobnie potrzeba kilku lat pracy w domu, aby zorientować się, jak najlepiej możemy ją sobie zorganizować. Niektórym osobom może to się nawet nigdy nie udać, nie wspominając o tych, którym taka sytuacja często w ogóle nie odpowiada.

To prowadzi nas do wad pracy „z domu”, których jest wiele. Największymi są te wymienione powyżej, ale jest to tylko część szerokiej gamy problemów tworzonych w nowoczesnych środowiskach biurowych, jak choćby spotkania towarzyskie w biurach, które w rzeczywistości są ogromnie ważne dla bardzo wielu pracowników biurowych. I to do tego stopnia, że romanse pomiędzy pracownikami tych samych biur są nagminne w każdej firmie i nierzadko kończą się małżeństwami. Bo i gdzie najłatwiej jest znaleźć pracownikom biurowym chłopaka, dziewczynę, narzeczoną, czy męża? Oczywiście w biurze, wybierając spośród ludzi, których po kilku latach wspólnego przebywania w biurze zwykle dobrze znają.
Pracując „z domu” takich możliwości zupełnie brak, dlatego praca „z domu” jest najbardziej odpowiednia dla osób już posiadających swych partnerów i partnerki.

Także tworzenie zgranego zespołu, choć ważne dla wielu firm, jest po prostu niemożliwe, gdy jej pracownicy wykonują pracę „z domu”. Kiedyś myślałem, że akurat ten argument przeciw pracy „z domu” jest fałszywy, ale zmieniłem zdanie.

Tak zwana polityka biurowa jest także bardzo ważna dla zabezpieczenia naszej pracy. Jeśli ktoś w danym biurze nas nie lubi, to taka osoba może spędzić bardzo dużo czasu i energii „kopiąc pod nami dołki” i próbując się nas pozbyć. To wbrew pozorom bardzo częsty problem w biurach i dzieje się tak wszędzie. Zwykle jest to robione przez kogoś, kto chce ciebie „wygryźć” z pracy i zająć twoje stanowisko samemu, lub przeznaczyć je dla kogoś ze swoich znajomych. Pracując „z domu” praktycznie nie możesz się przed tym obronić, nawet tego nie dostrzeżesz zanim nie jest już za późno, natomiast jeśli jesteś cały czas w biurze jest to znacznie trudniejsze do osiągnięcia. Nie mówiąc nawet o tych, którzy pomimo, że wiedzą, że pracujesz „z domu”, to nadal uważają, że skoro cię nie ma w biurze to znaczy, że jesteś jakimś gorszym pracownikiem. Jeżeli dojdzie to cięć, zmniejszenia firmy lub zwolnień z jakichkolwiek powodów, to możesz być pewien, że jako osoba pracująca w domu i tym samym „nieobecna” w biurze będziesz prawie zawsze jedną z pierwszych do zwolnienia, bo ciebie w firmie po prostu „nigdy nie ma”. Owszem, znałem ludzi, którym udało się uczynić niezbędnymi dla swych firm, którzy pracując w domu uniknęli problemu „nigdy go nie ma w biurze”, ale wymagało to bardzo dużo wysiłku, przewidywania i sprytu, a większość nawet najlepszych pracowników w ogóle o tym nie myśli.

Tak więc te ostatnie ograniczenia związane z Covid-19, które zachęcają aby pozostać w domu, a czasami nawet wymagają, aby pracować „z domu”, skazane są na porażkę dla większości ludzi, którzy nie mieli wieloletniego doświadczenia w pracy „z domu”. Na szczęście nie muszą martwić się polityką biurową ani innymi wspomnianymi wcześniej czynnikami, bo jeśli nikogo nie ma w biurze, to wszyscy pracownicy biura obecnie pracujący „z domu” zmuszeni są robić to na tych samych zasadach i to jest jedyna zaleta obecnej sytuacji.
Jednak wszystkie pozostałe elementy są nadal w grze.
W tym miejscu jawi się też problem z zarządzaniem całą tą siłą roboczą, która teraz wykonuje swą pracę „z domu”. Aby nimi zarządzać potrzebny jest zupełnie inny zestaw umiejętności od tych, jakie zwykle stanowią o dobrym zarządzaniu tradycyjnymi biurami. Niewiele osób je posiada. Jeszcze mniej menedżerów wie, jak robić to naprawdę skutecznie. Obserwując dookoła łatwo można dostrzec, że niektórzy wręcz prowadzą swe firmy do katastrofy.

To prawdopodobnie jest też dobry moment, aby mieć nadzieję, że obecna panika i blokady związane z Covid-19 zakończą się wkrótce. Ale jeśli ktoś spodziewa się, że obecna sytuacja zmieni sposoby, w jakie działają firmy, że dzięki temu jako społeczeństwo „uświadomimy sobie korzyści z pracy w domu”, to oszukują samych siebie. Praca w domu jest trudniejsza niż to się większości wydaje, a tych kilka wskazówek, które zawarłem w tym eseju, tylko nieznacznie przybliża to zagadnienie dla nowicjuszy pracy „z domu”. Osoby te powinny raczej już teraz tęsknić za powrotem do swego biura, które jest ich prawdziwą strefą komfortu.


© John C. Dvorak
23 marca 2020
źródło publikacji: „The “Working from Home” Myth”
za: www.CosmicWeenie.com


Przekład: © Sunt Facta
Manhattan, 26 marca 2020,
specjalnie dla Ilustrowany Tygodnik Polski tiny.cc/itp2

Creative Commons License
Wolne do kopiowania na tej samej licencji: CC-BY-SA
(Creative Commons Licence - By Attribution, Share Alike -
polskie tłumaczenie tutaj)





Notatka od tłumacza:
Autor jest Amerykaninem polskiego pochodzenia, który przez wiele lat był jednym z najpopularniejszych eseistów piszących o komputerach i technice ogólnie. Jego publikacje ukazywały się chyba w każdym najważniejszym magazynie komputerowym aż do lat 2000-ch. Jest także autorem kilku książek, a od ponad dekady prowadzi dwa razy w tygodniu (wraz z dawnym prowadzącym z kanału MTV, Adamem Curry) ogromnie popularny w krajach anglojęzycznych podcast „No Agenda” zajmujący się polityką, techniką i wszystkim innym - mottem podcastu jest "Deconstructing MSM (Main Stream Media)", czyli w wolnym tłumaczeniu „dekonstrukcja wiadomości z głównego ścieku”.


Ilustracja © brak informacji / za: www.polskiemedia.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2