OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Zwrot ziemi: warto walczyć o swoje

W Wilnie na zwrot ziemi znacjonalizowanej przez władze sowieckie oczekuje ponad 2,5 tysiąca byłych właścicieli lub ich spadkobierców. Władze samorządowe zapowiadają, że proces restytucji zakończy się jeszcze w tym roku. W takie zapewnienia z trudem wierzą jednak ci, którzy już od niemal 30 lat walczą o odzyskanie ojcowizny. Problem zwrotu ziemi był tematem konferencji zorganizowanej przez AWPL-ZChR.

Największy problem jest ze zwrotem ziemi, która należała do wsi sznurowych. Na terenie zajmowanym obecnie przez stolicę było 65 takich wsi, zaledwie w 14 z nich wszyscy właściciele odzyskali ziemię.

Mirosław Dunowski od 1991 roku pomagał dziadkowi w walce o ziemię w Nowej Wilejce. Udało się odzyskać około połowy z posiadanych przed wojną 2 ha. Dziadek odszedł, rodzina dotychczas wszystkiego nie odzyskała.

Łucja Ostapienko wraz z innymi właścicielami ziemi na terenie dawnej wsi Nowosiołki (obecnie – ulica Naujakiemio w dzielnicy Bołtupie) ubiega się o zwrot około 60 ha ziemi, która należała do tej wsi sznurowej. 70 właścicielom udało się dotychczas odzyskać łącznie 15 ha, w tym 14 ha to tzw. zielona strefa, na której nic nie można robić.

Lilia Szczygło odzyskała część ziemi po dziadkach w dawnej wsi Chazbijewicze, ale – jak mówi – praktycznie nie może z niej korzystać. „Było po dziadkach 3,5 ha, zwrócono około 2 ha. Ale nie wiemy, gdzie dokładnie, ziemia nie została wymierzona. Sąsiednia wieś jest na terenie rejonu wileńskiego i takich problemów nie ma – ziemia od razu została podzielona pomiędzy gospodarzy. A każdy przecież pamięta, gdzie była ziemia dziadków. Nam oddali w jednym kawałku i powiedzieli: dzielcie się sami” – mówi rozżalona.

To zaledwie kilka przykładów, a podobnych historii na temat swojej walki o ziemię może opowiedzieć wielu rodowitych mieszkańców Wilna i okolic.

Każda sprawa dotycząca zwrotu ziemi jest inna, ma własną specyfikę, dlatego powinna i jest rozpatrywana indywidualnie. I – jak przekonuje odpowiedziałna za zwrot ziemi wicedyrektor Administracji Samorżądu m. Wilna Danuta Narbut – warto walczyć o swoje.

W 2018 r. w Wilnie zostało zaprojektowanych i przekazanych do Służby Rolnej 446 działek jako rekompensata za znacjonalizowaną ziemię, w 2019 r. – 300, do chwili obecnej – kolejnych 1100. Do końca czerwca samorząd przygotuje jeszcze 649 działek. Stołeczne władze zapewniają, że wszystkie osoby oczekujące w kolejce otrzymają działki przygotowane pod budowę.

„Rozumiemy, że jest to minimalna część tego, co rodziny straciły. Są też duże dysproporcje: ktoś miał 20 arów i otrzyma działkę o powierzchni 12 arów pod dom, a ktoś – 3 ha i otrzyma taką samą” – przyznają przedstawiciele AWPL-ZChR. Były składane propozycje, żeby tym osobom, które miały więcej ziemi, przyznawać więcej niż jedną działkę, rozważano też inne możliwości. Najgorszą formą wyrównania strat byłym właścicielom jest rekompensata pieniężna za utraconą ziemię, bo są to bardzo małe pieniądze. Od 2014 r. była możliwość rekompensowania lasem za ziemię w mieście.

Posłowie AWPL-ZChR zamierzają zgłosić w sejmie poprawki ustawowe umożliwiające bardziej sprawiedliwy zwrot ziemi byłym właścicielom. Chodzi m.in. o zwrócenie właścicielom ziemi oddanej w dzierżawę firmom prywatnym.


© Barbara Sosno
20 marca 2020
źródło publikacji:
http://www.wilnoteka.lt










Ilustracja © domena publiczna
Wideo © WilnotekaLT / www.youtube.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2